Tak wiem! Miało być wczoraj, ale mój bardzo inteligenty brat Marcos zgubił MOJĄ(!) ładowarkę do laptopa, całe zapiski były na nim i dopiero dzisiaj pożyczyłam zasilacz od kolegi. Ale już dodałam i mam nadzieję, że mi wybaczycie, bo to wszysko jego wina!
***Louis***
Jessica nie chciała mi nic powiedzieć. Zdradziła mi tylko tyle, że Niall
jest świetny. Czyli, że oni razem, ten tego, no…?! Jeśli tak to urwę Horanowi
jaja! Łaziłem za nią i starałem się wyciągnąć od niej jakieś informacje. Na
próżno.
Weszła do swojego pokoju i usiadła do biurka. Wyjęła z teczki kartkę i
zaczęła coś kreślić.
- Jess co cię łączy z Niallem? – zapytałem kładąc się na łóżku. Położyłem
głowę na poduszce i poczułem nocny zapach męskich perfum. Dokładniej perfum
Harrego. – I co, do jasnej cholery, robiłaś ze Stylesm w łóżku?!
- Jezuu, ale ty zboczony jesteś! Ty tylko o jednym! Skoro chcesz wiedzieć,
to Harry potrafi zadowolić kobietę, a Niall – westchnęła – jest taki delikatny!
- Spałaś z nimi?! – krzyknąłem podnosząc się z miękkiej pościeli. Wybiegłem
z pokoju z zamiarem urwania Harremu i Niallowi jaj.
Obaj siedzieli w salonie, Zayn spał na kanapie mamrocząc coś o cyckach
pod nosem.
- Zabiję was obu! Jak matkę kocham, zginiecie marnie! – warknąłem podchodząc
do Hazzy.
- Ale o co chodzi?! – wrzasnął wstając i uciekając, jak najdalej od
niego.
- Nie rżnij głupa!
- Ja na serio nie wiem o co ci chodzi! – z przerażoną miną cofał się w
stronę schodów.
- Takk?! A co robiłeś u Jessicy w pokoju?!
- Leżałem na łóżku i przeglądałem jej sms-y! Jeśli chodzi ci o ten, tego,
to nic takiego nie było! – Czyli kłamała, a to podła kuzyneczka. Żebym dał jej
spokój, nagadała na chłopaków. Z Niallem pewnie też kłamała.
- No chodź do mnie mała! – mruknął przez sen Zayn.
Wszyscy spojrzeliśmy zdziwieni po sobie. Podeszliśmy do niego bliżej i
słuchaliśmy co mówi.
- Pokarz co tam masz. Och Jess, jesteś piękna…
- Zayn! – wrzasnął Harry, a zdezorientowany mulat spadł na podłogę.
Super! Mam czterech facetów, fantazjujących o mojej kuzynce. – Jak ty się
wyrażasz o mojej Jess?!
- Twojej?! – wrzasnął zaspany masując obolały pośladek. – Ona nie jest
jeszcze twoja!
- Dobrze to ująłeś, JESZCZE! – powiedział zadowolony Harry.
- Jak dzieci! – do pokoju wszedł Liam. Jemu to chyba nie zależy na uwadze
dziewczyny. I dobrze, o jednego mniej! Chociaż wolałbym, żeby to on się nią
interesował, a Zayn albo Harry byli obojętni co do niej.
***Jessica***
No dobra! Skłamałam! Ale on nie dał by mi spokoju i musiałbym powiedzieć
mu o prochach, i o tym że Niall je znalazł! Miałam chociaż spokój. W spokoju
rysowałam twarz dziewczyny. Miała mieć w miejscu ust kości i zęby. Taki miałam „widzi
miś” i tak rysowałam.
- Mogę? – przez uchylone drzwi wystawałam głowa blondyna.
- Wchodź – odpowiedziałam obojętnie nie przestając rysować.
- Powiedziałaś Louisowi, że spałaś ze mną i Harrym – powiedział opierając podbródek
na czubku mojej głowy.
- O tak myślał, a…
- A ty go w tym przekonaniu utwierdziłaś. – nastała chwila ciszy – To ty narysowałaś?!
Wyrwał mi kartkę i zaczął dokładnie oglądać szkic. Nie protestowałam,
wyszedł nieźle, więc nie miałam się czego wstydzić.
- Ja pokarzę chłopakom! – krzyknął uśmiechnięty Horan i pobiegł w stronę
schodów.
- Nie! – krzyknęłam za nim – Niall wracaj!
Zbiegłam schodami na dół. W salonie siedział tylko Liam, który obrzucił mnie
wrogim spojrzeniem. Jej! Czyli my nadal się nie tolerujemy?! Dobra, mi to nawet
na rękę!
W kuchni wszyscy zebrali się wokół Zayna siedzącego na białym krześle.
Przed nim leżał rysunek. Gdy weszłam wszystkie
oczy zwróciły się w moją stronę.
- Masz talent dziewczyno, powinnaś go rozwijać! – powiedział Harry.
- Wcale, że nie. Rysuję, bo lubię. To nie ma nic wspólnego z talentem. –
zarumieniłam się.
- Zgadzam się z Harrym. Umiesz coś jeszcze, o czym nie wiemy? – zapytał Zayn.
- Nie! – skłamałam. Nie chciałam mówić im o tym, że tańczę. Nie muszą
wiedzieć. Jeszcze Louis by mnie wysłał na jakieś lekcje, albo czort wie co.
Usiadłam na przeciwko Zayna.
- Głodny jestem! – jęknął Niall.
- Co?! – blondynowi oczy się zaszkliły.
- Żarcik taki! Zamawiamy pizze! – wybiegli z kuchni. Zostałam z Zaynem
sam na sam.
Nastała cisza. Krępująca i długa.
- Wybacz, że na ciebie tak naskoczyłem. Tak wyszło. Byłem wściekły za
twoje zachowanie – zaczął niepewnie palcem wskazującym marząc po konturze
twarzy kobiety z obrazka.
- Nie, to ja przepraszam. Głupio się zachowałam, od początku. Jestem dla
was wredna, ale nie potrafię inaczej – powiedziałam uśmiechając się do niego
blado. Odwzajemnił ten uśmiech.
- Jak zadzwonił telefon i Louis się do wiedział o tej katastrofie –
powiedział spoglądając na mnie – to nie wiedział co robić. Jest twoją jedyną
rodziną, która może się tobą zaopiekować. Martwił się o ciebie i twoją
przyszłość. Chciał rzucić karierę i lecieć do ciebie, do polski. Ledwo co udało
się nam go namówić, żeby sprowadzić ciebie do nas. Uważał, że odciągnięcie cię
od znajomych, szkoły i znanych ci miejsc pogorszy sprawę. I miał rację. Z opisu
wynikał, że jesteś wesoła, grzeczna i nieuciążliwa. Ale ciągle się z nami kłócisz,
bo nas nie znasz. Nie ufasz nam. Boli mnie tylko jedna rzecz… - zrobił pałze i
wziął głęboki oddech – Nawet nie chcesz nam dać szansy, żeby się z nami poznać.
Chciał wyjść, ale odezwałam się łamiącym się głosem.
- Ja nigdy nie miałam rodziny – zatrzymał się i spojrzał na mnie przez
ramię – rodzice zawsze zaganiani, nie mieli dla mnie czasu. Cały czas radziłam
sobie sama. Miałam tylko przyjaciół, z którymi spędzałam czas. Teraz kiedy ich
nie ma… ja nie… - po policzkach pociekły mi łzy. Bolesne wspomnienia wracały.
Katastrofa, przeprowadzka. Zayn podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. Nic
nie mówił. Wiedział, że nie chcę litości. Potrzebowałam czuć, że nie jestem
sama. Łkałam wtulona w jego ramię. Teraz potrzebna mi była dawka koki, ale
Niall wszystko wypieprzył. Nawet fajek nie mam.
- Już dobrze – mulat pogładził mnie po głowie – Chodź! Idziemy obejrzeć
film – powiedział radośnie łapiąc mnie za przedramię. Weszliśmy do salonu. Liam
wściekłym wzrokiem spojrzał na mnie, ale zaraz złagodniał. Musiałam wyglądać
strasznie. Usiadłam koło Nialla. On objął mnie ramieniem nic nie mówiąc.
Horror, znowu! Tym razem film „Trzydzieści dni mroku”. Wampiry. Ale nie
takie zakochane wampirzątka, całujące się po kątach i walczące z innymi
wampirządkami. Krwawe sceny. Królowa kąpiąca się z metalowej misce z krwią.
Nawet, nawet film.
Dzwonek do drzwi. Naill wstał gwałtownie zostawiając mnie samą.
- Pizza! – wrzeszczał biegnąc do drzwi. Po mojej prawej siedział Liam.
- Mogę się oprzeć – zapytałam nie patrząc na niego.
- Eee… noo… czemu by nie – odparł zakłopotany. Oparłam się o jego ramię i
dalej oglądałam film. Liam nie ruszał się, jakby się bał, że sieknę go prądem,
gdy to zrobi. Ludzie! Uwierzcie! Ja nie jestem „babajędzą”!
Horan wrócił do salonu z trzema wielkimi pizzami. Postawił dwie z nich na
stole, a jedną zagarnął dla siebie. Ja nie byłam głodna. Harry kłócił się z
Zaynem o to czyj będzie największy kawałek. Szybko rozwiązałam spór.
- Niall, patrz jaki wielki kawał pizzy!
- Moje! – krzyknął i zabrał trójkątny kawałek, a Malik i Stylse patrzyli
zdziwieni.
- Rozwiązałam spór! – powiedziałam radośnie.
- Jesteś w tym świetna – powiedział Horan przełknąwszy kęs ciasta z sosem
pomidorowym i dodatkami.
Film się skończył. Wstałam i bez słowa poszłam na górę. Miałam ochotę na
spacer. Przebrałam się więc, zabrałam telefon z półki i zeszłam na dół.
- Idę się przejść! – krzyknęłam do chłopaków.
Szłam powoli zatłoczonymi uliczkami. Ze słuchawek płynęła uspokajająca
muzyka. Czasem warto jest pobyć samemu i przemyśleć parę spraw. Szłam w nieznanym
kierunku, patrząc na nazwy ulic. Londyn, piękne miasto, ale czuję się tu obco.
Doszłam do Big Bena. Piękna, strzelista budowla. Niby nic, zegar na
wieży, ale jednak kawał historii i sztuki. Pożałowałam, że nie wzięłam portfela.
Mogłabym pójść na LondonEye. No trudno następnym razem. I tak mam lęk
wysokości, więc siedziałabym jak trusia i nie pooglądałabym Londynu z góry.
Robiło się późno. Szarówka zaczęła ogarniać coraz bardziej spokojne
ulice. Ruszyłam w drogę do domu, a moim towarzyszem był wiatr i muzyka.
***Liam***
Zaskoczyłam mnie, gdy zapytała mnie czy może się oprzeć o moje ramię. Nie
darzyliśmy się sympatią, ale coś się stało. Miała oczy czerwone od płaczu.
Policzki rumiane i usta spuchnięte. Wyglądała mizernie, tak biednie.
Z Dan mi się nie układa, jest coraz gorzej. Naskakujemy na siebie i kłócimy
się o byle co. Wszystko się psuje. Ale nic na to nie poradzę.
Przeleżałem resztę dnia w łóżku
użalając się nad sobą. Do chłopaków zszedłem dopiero wieczorem. Usiadłem z nimi
przed telewizorem.
Do domu weszłam Jess. Miała twarz zarumienioną od dującego wiatru, włosy
rozczochrane, ale była jakby uśmiechnięta.
- Cześć – powiedziała krótko.
- Hej, oglądasz z nami? – zapytał z nadzieją Harry.
- Nie, pójdę się położyć, ale dzięki za propozycje Harry. Dobranoc! –
pobiegła na górę.
***
Spać położyłem się późno, nawet bardzo. Coś koło godziny pierwszej nad
ranem. Może trochę po. Wierciłem się nie mogą znaleźć dogodnej pozycji by odpłynąć
w krainę snów. Nuciłem sobie jakieś bzdury pod nosem. Z każdą chwilą moje
powieki stawały się coraz cięższe.
- Mamooo! – usłyszałem płaczliwy krzyk w pokoju obok.
Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju Jess. Leżałam na łóżku
wierzgając i mamrocząc coś pod nosem. Podszedłem do niej i usiadłem na skraju
posłania.
- Jess?
- Mamo, nie! Samolot! – płakała przez sen.
- Jess?! – powiedziałem głośno.
Obudziła się wstała gwałtownie, rzucając mi się na szyję. Wtuliła się we
mnie. Płakała. Była mokra od potu, jej skóra kleiła się do mojej.
- Jess, to tylko koszmar, już dobrze. – szepnąłem jej do ucha.
- Oni spadali, spadali a ja nie mogła im pomóc. Mama płakała, ona
wiedziała, że już więcej mnie nie zobaczy. Dlaczego akurat oni?! – wtuliła twarz
w moją szyję. Gorące łzy stykały się z moją skórą.
- Idź spać, to był tylko koszmar.
- Zostaniesz ze mną? Proszę, ja nie chcę zasypiać sama – spojrzała na
mnie oczyma zaczerwienionymi od słonych łez. Nie mogłem jej tak po prostu
zostawić. Położyła się kładąc głowę na białej poduszce. Wślizgnąłem się pod
kołdrę i przytuliłem ją do siebie. Mogło to dwuznacznie wyglądać, ale trudno.
Nie mogłem zostawić ją samej sobie. Jej obecność dobrze na mnie podziała.
Zasnąłem w mgnieniu oka.
No i jest ósmy. Mam nadzieję, że się podoba.
Dziękują za nominację, odpowiedzi na pytania znajdziecie w zakładce "Nominacje"
Obiecałam więc pozdrowię: Moich kochanych braci
Andiego, Lamberta, Tolivera, Alexa, Marcosa i Enrica.
Najlepszą psiapsiólę Roksanę i mojego Sebastiana.
Ktoś jeszcze?
A no tak! Jak mogłam zapomnieć o moich bliźniakach Albinie i Denisie :*
Kocham was wszystkich
ArinStreal <3
Świetne omomom ^^
OdpowiedzUsuńFajnie by było, gdyby oni wszyscy się ze sobą zaprzyjaźnili i nie było żadnych kłótni <3
Rozdział cudowny, kiedy dodasz następny :)
Jeszcze nie wiem, ale zaraz biorę się za pisanie. Może jutro, albo po jutrze wieczorem ;D
UsuńCudowny rozdział :3 Już nie mogę się doczekać nowego :D
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Varsatile Blogger.Więcej na http://enchanted-world-silent-thoughts.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper nie mogę się doczekać następnej części :D
OdpowiedzUsuńawwwww uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :P Zrób tak żeby Jess była z Zaynem, proszę
OdpowiedzUsuńWciąga ! dodaje , mam nadzieje że bd rewanż :)
OdpowiedzUsuńWow ale wciągające :)
OdpowiedzUsuńhttp://letmeloveyou1.blogspot.com/
Wciąga bardzoo .! Bardzo mi się podoba.!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ; http://opowiadanie-z-one-direction.blog.pl/
Przyjemnie się czyta : )
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
olcha102.blogspot.com
ojeeejuu. *-* podoba mi się ! ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie i liczę na kom. : http://nasze-opowiadaniaxpp.blogspot.com/
Hej to już mój drugi komentarz tutaj,ale chciałabym Cię zaprosić na mojego i Loli B. bloga na którym piszemy opowiadanie o One Direction. Właśnie pojawił się prolog. Jeżeli Ci się spodoba to zostaw coś po sobie Dzięki :*
OdpowiedzUsuńhttp://inlifebeautifulthereareonlytimes.blogspot.com/
hej kiedy dodasz następna czesc bardzo bardzo wciagajace :D
OdpowiedzUsuńzapraszam takze na mojego bloga :D
http://katiaopowiadania.blogspot.co.uk/