Postanowiłam, że pójdę na imprezę. Nie mam zamiaru siedzieć z nimi i
udawać, że jesteśmy przyjaciółmi. Jednak iść na imprezę o godzinie 14:00 to
chyba kiepski pomysł. Wyjęłam telefon z kieszeni i wysłałam sms-a do Louisa.
„Masz może kartki papieru i ołówek?” szybko dostałam odpowiedź.
„Pewnie, zaraz ci je dostarcze”
Siedziałam na łóżku patrząc na zdjęcie moje i Alana, zrobione w
przedzień wyjazdu. Jakoś ciężko zrobiło mi się na duszy, gdy myślałam o tym,
że teraz może siedzieć z jakąś dziewczyną w parku i wpychać jej język do
gardła.
Z nostalgii wyrwało mnie pukanie do drzwi. Do środka wszedł Harry z
teczką w ręku i małym piórnikiem.
- Zgłosiłem się na ochotnika, żeby ci to przynieść. Zayn bał się, że go
rozszarpiesz.
- Jaki on męski – burknęłam sarkastycznie
- Liam powiedział, że się nie lubicie i nie chce się znowu z tobą kłócić.
A o co się kłóciliście?- zapytał wręczając mi przybory.
- Nie ważne. Dzięki za kartki.
- Dziękuj Zaynowi, nie mi. To on jest uzdolniony plastycznie. Ja narysuję
najwyżej ludzika z patyków – uśmiechnął się, a w policzkach pojawiły mu się
dołeczki, jak u małego dziecka.
Usiadłam do biurka i wyjęłam pustą kartkę. Styles położył się n moim łóżku. Zaczął coś sobie nucić pod nosem
machając stopami. Raczej nie miał zamiaru mnie opuścić. Jak nie, to nie! Niech
siedzi!
Zaczęłam rysować zarys postaci. Smukła kobieta zakryta prześcieradłem.
Taką miałam wizję. Wszystko w ołówku. Bez cieni. Przejrzysty obraz.
Po godzinie chaotyczne kreski zaczęły układać się w sensowną całość.
Jednak nadal czegoś mi brakowało. Niby nienajgorsza a dziewczyna, ale była…
pospolita! Jedna kreska tu, trzy kreski tam. Linia falowana i tu jeszcze
dorysuję parę piórek. Poprawię kontur. Po ponad półtorej godziny moje „dzieło”
było skończone. Zaczęłam szukać telefonu. Chciałam zrobić zdjęcie i wysłać
Alanowi, Dadze i Kubsonowi. Nigdzie jednak nie mogłam znaleźć mojej komórki.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy
zobaczyłam Hazzę z moim telefonem w ręku. Obok niego stał włączony komputer.
- Co ty robisz? – zapytałam wstając energicznie.
- Wiesz chciałem przeczytać twoje sms-y, ale nic z nich nie rozumiałem,
więc wziąłem translator. – uśmiechnął się do mnie.
- Co?! – wrzasnęłam
- A kto to jest Alan? Bardzo ciekawe rzeczy do siebie piszecie. – zaśmiał
się. Tego było za wiele. Rzuciłam się na niego. On tylko się śmiał.
- „Tęsknie misiu!”, „Chcę poczuć twoje gorące usta!” – cytował
wiadomości, które dostałam od Alana. – A dobrze całujesz? – zapytał
przygniatając mnie do materaca. Szarpałam się i wierzgałam nogami, ale był zbyt
silny. Usiadł mi na brzuchu i zaczął dalej przeglądać sms-y. Denerwował mnie
coraz bardziej. Wpienił mnie jeszcze bardziej niż Liam!
- Fajną masz tapetę – burknął już mnie radośnie.
- Złaź ze mnie i oddaj mi telefon! – zaczęłam wrzeszczeć.
- A krzycz! Louis poszedł na spacer, Zayn i Niall siedzą na dole i pewnie
się z ciebie śmieją. Tylko Liam może ci przyjść z pomocą! – zamyślił się – Nie,
chociaż nie. Wy się przecież nie lubicie.
Czyli co? Miałam wołać Zayna, albo Nialla, którzy siedzą na dole i się
mnie boją? Czemu oni się mnie boją? Aż taka obrzydliwa jestem?! Wychodziło na
to, że muszę schować dumę do kieszeni i zawołać Liama. Tylko on mógł mi pomóc. Nie!
Chociażbym miała tak siedzieć do jutra to nie poproszę go o pomoc! Nagle drzwi
do pokoju otworzyły się i staną w nich Niall.
- O! Niall! Ja cię proszę, zabierz stąd swojego kumpla i zamknij go w
jakiejś klatce! – wrzeszczałam starając się zrzucić natręta.
- Ona lubi takie gry wstępne! – powiedział Hazza.
- To ja może nie będę przeszkadzał! – zaśmiał się Nialler.
- Nie, no proszę! Nie zostawiaj mnie z nim. Zgniata mi żołądek. Ma
strasznie kościstą dupę! – krzyczałam.
Horan wyszedł. Super!
- Mam kościstą dupę? Wszystkie moje dziewczynki lubią moje pośladki! –
powiedział, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- No złaź!
Drzwi do pokoju znowu się otworzyły. Do pokoju wlazł Zayn.
- Harry dawaj telefon! Ja też chcę popatrzeć! – Harry wstał ze mnie i
wybiegł z Zaynem z sypialni. Oczywiście pobiegłam za nimi. Byli jednak cwani i
zamknęli się w jednym z pokoi. Łupałam w te drzwi, ale na marne. Nie otworzyli
mi. Doszłam do wniosku, że stanie pod tymi cholernymi drzwiami nie ma sensu.
Bateria była słaba więc telefon zaraz się rozładuje. Wróciłam do swojego
pokoju. Z szafy wyjęłam paczkę papierosów. Wzięłam jednego z nich i wyszłam na
balkon. Przyjemny wiaterek schładzał moją zgrzaną twarz. Odpaliłam papierosa i
zaciągnęłam się szarym dymem. Oparta o barierkę patrzyłam na duży ogród z
basenem. Im to dobrze. Mają wszystko.
- Liiiiammm! – na korytarzu słyszałam krzyki Harrego. – Jaki masz
telefon?!
- IPhon`a – wrzasnął Liam. Zgasiłam papierosa i wybiegłam na korytarz.
Liam stał przy schodach w samych spodenkach.
- Pożycz ładowarkę! – krzyknął Malik.
- Nie! – Podbiegłam do Liama. – Nie dawaj im!
- Bo co? – zapytał sarkastycznie. – Okrzyczysz mnie?!
- Oni czytają moje prywatne rozmowy. Jesteś inteligentny i uczciwy.
Proszę cię, jak przyjaciela – Taaa, jak przyjaciela? Sama nie wiem dlaczego tak powiedziałam.
- Haroldzie! Dawaj ten telefon! Naładuje go! – krzyknął i ruszył do
swojego pokoju. Pobiegam za nim. Złapałam go za ramię.
- Dlaczego mnie tak nie lubisz? – zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
- To samo pytanie mógłbym zadać tobie! – burknął. Do pokoju wpadł Styles
z moim telefonem. Dał go Liamowi. Miałam ochotę wyrwać kłaki oby dwu! – Masz i
nie jęcz mi nad uchem, mam większe zmartwienia! – podał mi telefon. Harry
spiorunował go wzrokiem.
- Dlaczego?! – wrzasnął.
- Bo on jest normalniejszy niż ty! - powiedziałam do Hazzy.
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przygotowywać się na imprezę. Miałam
ochotę najebać się do nieprzytomności. Tak dla odreagowania. Przekopywałam
szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego.
Znalazłam wreszcie to, czego szukałam. Przebrałam się szybko, uczesałam
długie do pasa włosy. Byłam gotowa. Była godzina 17:49. Za wcześniej, żeby
gdziekolwiek wychodzić. Usiadłam na łóżku i włączyłam LOL'a. Od razu zauważyłam,
że Kubson i Szanita są Online. Nie gadaliśmy, po prostu zaczęliśmy grać. Na
początek starcie z botami. Tak dla rozgrzewki. Wybrałam Kayle, niby
nieszkodliwa postać, ale potrafi narobić szumu jeśli umie się nią grać.
Oczywiście z Botami wygraliśmy. Przyszła pora na walkę z żywym
przeciwnikiem. Siedząc przy komputerze minęły mi dwie godziny. Na zewnątrz
zaczęło się ściemniać. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na półkę. Ubrałam
dżinsową kurtkę i zeszłam na dół.
- A ty dokąd? – drogę do wyjścia zatarasował mi Zayn.
- Wychodzę, na imprezę – powiedziałam beznamiętnie i spróbowałam przecisnął się koło
niego.
- W takim stroju?! A Loui wie? – zapytał zdziwiony i zlustrował mnie
przenikliwym spojrzeniem.
- Nie musi wszystkiego wiedzieć! Na przykład nie musi wiedzieć, że w
czasie oglądania filmu macałeś mnie po udzie. No wiesz… ja mu mogę powiedzieć…
- Dobra! Idź! – niechętnie zszedł mi z drogi. Wybiegłam przed dom i
ruszyłam chodnikiem do najbliższego nocnego klubu.
***Zayn***
I niby co ja miałem zrobić? Cholerna szantażystka! Jest ładna, nawet
bardzo, ale przegina. Nie mogłem siedzieć bezczynnie. Nie wiadomo co tej
małolacie do łba strzeli. Poszedłem do chłopaków, którzy siedzieli w salonie i
w błogiej nieświadomości oglądali film.
- Tomo! Twoja kuzyneczka właśnie poszła na dyskotekę. Ubrana w bardzo
wyzywający strój! – powiedziałem stając przed Louisem i zasłaniając mu ekran
telewizora.
- Co?! – powiedział wstając energicznie.
- To co słyszałeś!
- Dlaczego jej pozwoliłeś? – warknął Harry.
- A co miałem zrobić?! Przykuć ją do krzesła? Litości, lepiej chodźcie ją
znaleźć zanim upije się w trupa.
Wszyscy poszliśmy się przebrać. Byłem ciekaw, jak my ją znajdziemy. Liam
coś wymyśli, on jest mądry i wie co robić.
Zbiegłem na dół potykając się o własne nogi. Wszyscy byli już gotowi.
Harry cieszył się, że idziemy potańczyć, ale Louis zaczął na niego krzyczeć, że
Jess jest nieobliczalna i nigdy nic z nią nie wiadomo. Rozumiem o co mu
chodziło. Widać to po niej.
Wsiedliśmy do samochodu Liama i ruszyliśmy.
***
Dwie godziny jeździliśmy od jednego klubu do drugiego. Jak kamień w wodę.
Traciliśmy już nadzieję, że się znajdzie. Harry narzekał, że chce mu się pić.
Nie! On twierdzi, że chce mu się chlać. Zrezygnowani odwieźliśmy Louisa do domu
i pojechaliśmy odreagować. Liam zawiózł nas do nowo otwartego klubu. Nawet
niezły. Gdy weszliśmy na salę moje uszy zaatakowała głośna muzyka. Parę
zarąbistych lasek wywijało na parkiecie. Kręciły powabnie biodrami kuszą
chłopaków stojących przy barze. Jedna z nich przykuła moją uwagę. Wysoka
blondynka w szpilkach tańcząca z jakimś pakerem.
- O kurwa! – zakląłem
- Co? – zapytał wrzeszcząc mi do ucha Harry.
- Znalazłem Jessicę! – palcem wskazałem dziewczynę wypinającą tyłek w
stroną nieznanego mi gościa. Hazza dostał wytrzeszczu, a Liam zaniemówił. Chyba
tylko ja miałem trzeźwe myśli. Wszedłem na parkiet i podszedłem do bawiącej się
złośnicy.
- Odbijamy! – krzyknąłem zaskoczonemu chłopakowi w twarz. Nie zareagował.
Teraz to dla mnie wywijała biodrami. Jej zalotny uśmiech powodował u mnie
dreszcze. Była bardzo pijana. To było widać.
- I tak już jesteś wstawiona! Jedziemy do domu! Lou wyrywa sobie włosy z
głowy.
W odpowiedzi odwróciła się do mnie plecami i przycisnęła swoją pupę do
mojego krocza. Boże, co ona ze mną robi?! Tańczyliśmy, a ja nie potrafiłem…
nie! Ja nie chciałem tego przerwać! W końcu muzyka się skończyła i Jess jakby
nigdy nic, poszła do baru i zamówiła sobie drinka. Poszedłem za nią.
- Idziemy do domu. – Liam złapał Jessicę za rękę.
- Nie tatusiu! Ja chcę jeszcze zostać! – zaśmiała się. Wstała i pocałowała
stojącego obok Liama Hazzę. Nic by nie było w tym dziwnego, tyle że pocałunek
był długi i namiętny. Sam Styles nie wiedział co zrobić! Patrzyłem, jak pijana
Jess podchodzi do Nialla i wyciąga go na parkiet. Popatrzył zdezorientowany na
nas. Sami nie wiedzieliśmy co robić.
Po pół godzinie ciężkich starań udało nam się wyciągnąć dziewczynę z
klubu. Zmęczony tańcem Horan zadzwonił do Louisa. Ja w tym czasie prowadziłem
pijaną Jess do samochodu.
- Kochasz mnie?! – zapytała wieszając się na mojej szyi. Patrzyła na mnie
tymi błękitnymi oczyma, a ja nie
wiedziałem co powiedzieć.
- Eee… noo – burknąłem.
- Dobra Jess! Koniec tego! Do samochodu – rozkazał Liam.
- Ja prowadzę! – krzyknęła chwiejnym krokiem podchodząc do drzwi
kierowcy. Boże, co ona brała?!
- Siadaj z tyłu! – Harry pociągnął ją za sobą i oboje wsiedli co
samochodu. Usiadłem koło nich. Jessica kleiła się do Hazzy. Jemu to nie bardzo
przeszkadzało. Wręcz cieszył się z tego. Bus ruszył.
Jessica włożyła Harremu rękę pod koszulkę, a on zamiast zwrócić jej uwagę, uśmiechnął się.
- Ty! Młoda! Zwolnij troszkę! – upomniał ją Liam.
- Tak wiem, też byś chciał, ale nie wypada rozpraszać kierowcy podczas
jazdy. – mruknęła zalotnie. Mimowolnie się zaśmiałem. Była wygadana. Mistrzyni
ciętej riposty!
Dojechaliśmy pod nasz dom. Dobrze, bo Jess mało brakowało, a rozebrała by
mnie i Stylsa. Szczerze mówiąc, jakoś mi to nie przeszkadzało.
Wyciągnęliśmy dziewczynę z samochodu.
- Ja chcę zatrąbić! – wrzasnęła i zaczęła się wyrywać.
- Jutro! – powiedział Niall.
- Obiecujesz? – zapytała robiąc minę niewiniątka.
- Tak.
Wprowadziliśmy ją do domu. Louis wybiegł z salonu na korytarz. Był
czerwony ze złości.
- Co ci odpierdoliło?! – wrzeszczał.
- Nie nadymaj się tak, bo ci koszula na brzuchu pęknie – powiedziała spokojnie
Jessica. Louis aż kipiał ze złości. Dziewczyna objęła mnie mocno – Śpisz dzisiaj
ze mną, przystojniaku? – zamruczała. Kurde, nie wiedziałem co odpowiedzieć.
Louis wytrzeszczył oczy.
- Ona tak cały czas – powiedział Liam.
- Liam zaprowadź ją do siebie, proszę. – Payne bez słowa zarzucił sobie
rękę Jess na szyję i zaczął ją prowadzić w stronę schodów.
- Wiesz, jak ja cię kocham! – powiedziała do Liama, gdy zaczęli wspinać się
po schodach – Ale mógłbyś się wykąpać, bo jebie od ciebie piwem!
Kurde, wybaczcie! Miało być wczoraj, ale musiałam iść na trening
Zbilżające się mistrzostwa polski -.-
Spóźniony ten rozdział i nie podoba mi się,
ale nic innego wymyślić nie mogłam!
Komentujcie, bo komentarze mobilizują do pracy!
Pozdrawiam ArinStreal <3
Świetne. Nie no nie ma to jak harremu wsadzic rękę pod koszule. Ciekawa jestem co się będzie.działo w następnym rozdziale. Piszesz cudownie i wciągająco. Czekam nn :-*
OdpowiedzUsuńWow, czyli nie tylko ja jescze nie śpię xD
UsuńCiesze się, że ci się to spodobało. Mi nie przypadło to do gustu.
rozdzial swietny
OdpowiedzUsuńhahah usmialam sie z tekstow jess :P
mam nadzieje ze szybko dodasz nastepny :*
To jest super .!
OdpowiedzUsuńNie libie One Direction, ani nie lubie blogów z opowiadaniami.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi nie będe tu zaglądać.
Pozdrawiam :*
Nie przepadam za 1D ale może kiedys tu jeszcze zajrzę mojmozg13.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Bardzo śmieszne są te teksty Jess :D Czekam na następną część :)
OdpowiedzUsuńdodasz dzis nastepne .?
OdpowiedzUsuńNiczego nie obiecuję! Może, jeśli się wyrobię. Jeszcze nie mam pomysłu na całą akcje.
Usuńawwwwww nie moge sie doczekac!!!
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz :*
OdpowiedzUsuń