Obudziło mnie dziwne stukanie w szybę. Uniosłam ociężałą głową z pościeli
i zobaczyłam wesołego blondyna z nosem przytkniętym do szyby. Spojrzałam na
niego z dezaprobatą. Wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi balkonowe. Świeże
powietrze wdarło się do mojej sypialni, a wraz z nim Sznita.
- Cześ mała! Wiem co się stało – chciałam mu przerwać, ale nie pozwolił –
I wiem, że nie chcesz litości i współczucia, dlatego idziemy obejrzeć komedie!
I lepiej się pospiesz, bo Daga stoi przed drzwiami frontowymi i nieźle się
wkurza. – zaśmiał się.
Tego mi było trzeba! Potrzebowałam Sznity, Dagi, Kubsona, Miska i Alana.
Nic więcej nie mogło mi poprawić humoru. Nawet koka nie działa lepiej niż oni.
Pobiegłam do łazienki i ogarnęłam trochę to „coś co urosło” na mojej głowie.
Prostownica poszła w ruch i wyglądałam bardzo człowieczo. Ubrałam to. Uznałam,
że nie będę się stroić. Przecież to sami swoi!
Zbiegłam na dół i zobaczyłam dupę Alana, która wystawała z lodówki.
- Może cały tam wejdziesz? – zapytałam.
- A da się? Mam pozwolenie? – zapytał wystawiając głowę z wnętrza mojej
lodówki. Uśmiechnął się zabójczo odsłaniając szereg białych zębów. Alan był
bardzo przystojny. Mnóstwo dziewczyn zabiegało o jego względy, ale on szukał tej
jedynej, której odda swoją miłość. Szalony jest! Dredy zapusza od pierwszej
klasy podstawówki. Zawsze roześmiane, piękne, piwne oczy zawsze poprawiały mi humor.
Cienka karnacja, te pełne usta. Wysoki, nawet bardzo. Miał, jakieś 185 cm
wzrostu minimum. Sama kiedyś się w nim kochałam, ale przeszło mi. Jest moim
przyjacielem i można powiedzieć, że kocham go jak brata.
- Nie! Czego tam szukasz?
- Mojego szczęścia.
- Nie znajdziesz tam piwa! – powiedziałam śmiejąc się.
- Akurat chodziło mi jogurt, ale zawiodłaś mnie z tym piwem. Trzeba
będzie wysłać Szanitę po browca. – uśmiechnął się i znów „zanurkował” w odmęty
mojej lodówki. Będzie mi go brakować. Jego zboczonych żartów, wyjadania moich
żelków i wspólnego jarania trawki.
Weszłam pokoju, gdzie Misiek i Daga wykłócali się o to, co będziemy oglądać.
Daga chciała obejrzeć „Straż sąsiedzką”, a Misiek wolał „American Pie”. Ja
wolałam się nie wtrącać. Moim zdaniem, każdy film jest waty obejrzenia z takimi
świrami. Pamiętam, jak Sebastian przyniósł jakiś bezsensowny film. „Opona”
jeśli się nie mylę. To nie była komedia, to nie był horror, to właściwie nic
nie było, no ale przez Alana i Sznitę śmialiśmy się nawet, kiedy reżyser
pokazywał chmury na niebie! Oglądanie horrorów z nimi to też nie lada wyzwanie!
Wystarczy jeden komentarz typu : „Ale krzywy ryj!” i wszyscy się śmieją.
- American Pie! – darł się Misiek.
- Straż sąsiedzka! – krzyczała Daga.
- Nie! Oglądamy „Szczęki”! – wrzasnął Sznita. Usiadł koło Szanity na
sofie. Kiedy ich poznałam myliłam Szanitę,
ze Sznitą. Ciężko mi było, bo to tylko literka różnicy. W końcu
wklepałam sobie do głowy, że Szanita to ten wyższy i starszy, a Sznita to ten
mniejszy i młodszy.
- Zgadzam się! – odparłam prędko. Włożyli płytę do odtwarzacza. Alan
rozsiadł się fotelu i spojrzał na mnie.
- Miała być komedia!
- Ale to jest komedia! - zaśmiał się Kubson leżący na puchatym dywanie.
- Miała być komedia!
- Ale to jest komedia! - zaśmiał się Kubson leżący na puchatym dywanie.
- Siadaj – Alan klepnął się w kolana i uśmiechnął się. Bez wahania usiadłam na
jego kolanach i przycisnęłam plecy do jego klatki piersiowej. Cholernie będzie
mi tego brakować. Alana znam od zawsze. To on zaraził mnie miłością do tańca.
To on był moim pierwszym partnerem na przesłuchaniach tanecznych. Jemu
zaoferowali angaż, a mi nie. Odmówił. Powiedział, że to nie on chciał się
dostać na warsztaty, tylko ja. Od tamtej pory nie biorę udział w przesłuchaniach
i castingach. Alan dużo razy mnie namawiał, ale ja nie chciała, nie chciałam
czuć tego upokorzenia.
Film zaczął się na dobre. Nie było komentarzy. Daga siedziała wtulona w
Miśka. Oni zawsze do siebie pasowali. Alan oparł policzek o moja głowę. Czułam
się bezpieczna i szczęśliwa.
- Arbuz i malina – szpnął
- Co? – zapytałam zdziwiona spoglądając na jego uśmiechniętą twarz.
- Tak pachniesz, arbuzem i maliną. – sięgnęłam pamięciom do ostatniej
kąpieli. Zaiste używałam malinowego szamponu i arbuzowego kremu do twarzy. Nie
wiedziałam, że to aż tak czuć.
- Alan…
- Tak? – zapytał obejmując mnie jedną ręką.
- Nic właściwie. Później ci powiem. – Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
Jak mu to wytłumaczyć. Było ode mnie starszy o dwa lata, ale nie zrozumiał by
mojej sytuacji. Bałam się też reakcji reszty paczki.
Film dobiegał końca, a ja nadal nie wiedziałam, jak przekazać im nowinę
na temat mojego wyjazdu. Bałam się, że Alan zacznie krzyczeć, a Szanita zacznie
wygrażać się że zabije tego, kto mnie tam wysyła.
Na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Daga odsunęła się od Michała.
Miała rumiane policzki, zawstydził ją wzrok Sznity który lustrował ją
nieustannie.
- Musze wam coś powiedzieć. – zaczęłam niepewnie.
- Co takiego? – Misiek wyjął z odtwarzacza płytę.
- Wyjeżdżam
- To dobrze. Przyda ci się odpoczynek – powiedziała uśmiechnięta Daga.
- Nie rozumiesz! Nie wyjeżdżam na wakacje! Ja wyjeżdżam na stałe! Do
kuzyna, do Londynu! – czułam jak Alan wstrzymuje oddech. – Ja nie chcę
wyjeżdżać, ale muszę.
- Nie musisz! Zamieszkaj ze mną! – powiedziała Daga ze łzami w oczach.
- Daga, jeśli nie zamieszka z Louisem to trafię do Domu Dziecka. –
wstałam gwałtownie. Zignorowałam ból rozchodzący się w lędźwiach.
- Tak! I wspaniałym rozwiązaniem będzie wywieźć cię za morze?! I ty na to
pozwolisz? – wrzeszczał Alan. Nienawidziłam, jak krzyczał. Przechodziły mnie
wtedy nieprzyjemne dreszcze.
- Alan zrozum…
- Ja mam zrozumieć?! Chcesz wyjechać, zostawić nas! Masz nas w dupie! –
wstał i ruszył w stronę drzwi.
- Alan! Alan, zaczekaj! – odpowiedział mi tylko głośny trzask drzwi, od
którego szyby zadrżały w oknach.
- Daj mu czas – powiedział cicho Michał. Straciłam go, straciłam Alana.
Jedyną osobę, która mi została po śmierci rodziców.
- Ja naprawdę nie chce wyjeżdżać. Ja… Ja nie mam wyboru! – zapłakałam i
usiadłam na sofie.
- Rozumiemy – Daga płakała równie mocno, jak ja. Przytuliłyśmy się i
trwałyśmy tak w ciszy.
- Alana chyba popierdoliło – powiedział cicho Misiek. – Co go ugryzło?
- Wiesz o co chodzi! - skarcił go Kubson. Do tej pory siedział cicho. Zapomniałam, że w ogóle przyszedł.
- Nie wiem – powiedziałam prawie nie słyszalnie. – Gałowa mnie boli… i
plecy.
- Idź się połóż, my pogadamy z Alanem – Sznita przytulił mnie mocno gdy
wstałam z sofy. Płakał, czułam mokre łzy spływające po jego twarzy.
Dagmara odprowadziła mnie do sypialni, położyłam się na łóżku i zaczęłam
myśleć. Nie rozumiałam co się stało. Alan był wściekły. Myślałam, że zaraz mnie
spoliczkuje. Leżałam w ciszy przerywanej tylko szumem wiatru muskającego
gałęzie drzew.
***Alan***
Łaziłem bezsensu brzegiem rzeki, kopiąc kamienie. Nie mogłem opanować
wściekłości. Jestem wybuchowy, ale sam nie spodziewałem się tego, że potrafię
aż tak nerwowo zareagować na wiadomość o jej wyjeździe. Ona była moja. Kocham
ją i nie potrafię pogodzić się z tym, że ją stracę. Mogłem powiedzieć jej
wcześniej, co do niej czuje, ale… bałem się. Kurwa bałem się, że wszystko
spieprzę. Nie mogłem słuchać tego co miała nam do przekazania. Chciałem się do
niej przytulić, wdychać zapach jej skóry. Chciałem zatopić się w jej pełnych
ustach, wsuwając spragniony język między jej ponętne wargi. Do takiej scenki
nie miało nigdy dojść. Ona wyjeżdża, nie będzie jej. Prędzej pogodziłbym się z
jej śmiercią, niż wyjazdem. Zawsze byłem przy niej, a teraz ma się to zmienić.
Cholernie źle się z tym czuję. Telefon zawibrował w mojej kieszeni. Tym razem
dzwoni Dagmara. Pokręciłem głową i schowałem telefon do kieszeni. Co chwilę
dzwonią. Raz dzwoni Miachał, raz Sznita, raz Dagmara. A w dupie ich mam. Oni
nie rozumieją. Ręce trzęsły mi się ze złości i bezsilności. Musze jej
powiedzieć co czuję. Teraz póki nie jest za późno!
Wybrałem numer do Jessicy. Z głośnika popłynął przerywany sygnał. W końcu
odebrała.
- Alan ja… - zaczęła podniesionym głosem, ale przerwałem jej.
- Ciii! Nic nie mów, proszę. Ja chcę cię przeprosić. Palant ze mnie! Mogę
przyjść? – zapytałem.
- Głupio się pytasz! Wbijaj!
Schowałem telefon do kieszeni i pobiegłem do domu Jessicy.
***
Stałem pod drzwiami. Bałem się nacisnąć na klamkę. Nie wiedziałem co mam
jej dokładnie powiedzieć. Nogi trzęsły mi się, jak galareta. Wszedłem do
środka. W piętra dochodziło do moich uszu dudnienie muzyki. Zdjąłem buty i
szklanymi schodami wszedłem na górę. Oparłem się o framugę i patrzyłem, jak
Jess kręci biodrami w rytm muzyki. Nie mogłem się powstrzymać i podszedłem do
niej łapiąc ją w tali. Zaskoczona odwróciła się do mnie przodem. Zatonąłem w
głębi jej pięknych oczu. Ten błękit, jak ocean obmywający brzegi Ibizy.
Wykonała piruet, jedną rękę wsadziłem pod jej plecy. Odchyliła się do tyłu
wypinając bezwiednie swoje piersi w moją stronę, smukła, łabędzia szyja, aż
prosiła się o pocałunek. Wyprostowała się, złapałem jej nogę w kolanie i
zarzuciłem sobie jej nogę na biodro. Spojrzała mi głęboko w oczy. Tylko lekko
bym się pochylił i mógłbym musnąć jej usta.
- Wybacz, nie chciałem cię tak po prostu zostawić, ale musiałem ochłonąć –
szepnąłem puszczając jej nogę. Zarzuciła mi ręce na szyję i przytuliła się
mocno.
- Alan, ja wiem, że to trudne. Ja też nie chcę wyjeżdżać, ale muszę! Wolę
męczyć się z Louisem niż siedzieć w Domu Dziecka! Będzie mi bez ciebie ciężko,
cholernie ciężko – czułem, jak łzy ciekną jej po policzku.
- Mi będzie ciężej, jak ja wytrzymam bez swojej muzy?
- Ja? Twoją muzą? – spojrzała na mnie, miała czerwone od płaczu oczy.
- Tak, ty – Zbliżyłem twarz do jej twarzy. Ona jeszcze nigdy się nie
całowała. Wyznała mi to kiedyś, gdy szliśmy najarani przez miasto. Dziwiłem się, bo jest śliczną dziewczyną. Inną rzeczą było,
że nigdy nie miała chłopaka.
Musnąłem delikatnie jej wargi. Zadrżała w moich ramionach. Nasze usta
złączyły się, czułem się cudownie. Tak się bałem jej reakcji, ale ona
nieudolnie odwzajemniła mój pocałunek. Mógłbym tak stać godzinami. Oderwaliśmy
się w końcu od siebie
- Alan co…
- Kocham cię i żałuję, że nie powiedziałem ci tego wcześniej. Bałem się spaprać.
Chciałem żebyś wiedziała, że zawsze będę cie kochać – oczy zaczęły mnie piec.
Ni mogę się rozbeczeć, ja nigdy nie płaczę.
- Ja też cię kocham! – szepnęła. Nasze usta po raz kolejny złączyły się w
namiętnym pocałunku.
***Jessica***
Ja też poczułam to wspaniałe uczucie. Mrowienie w dole brzucha i ciarki
na karku. Pocałunki przynosiły tyle radości i cierpienia zarazem. Ta myśl, że
musze się z nim rozstać, rozdzierała mi serce. Leżeliśmy na łóżku, na którym
tyle razy gadaliśmy o wszystkim i o niczym, tym razem jednak on gładził mój
policzek i całował rozgrzane wargi. Powinnam się pakować, ale nie miałam do
tego „weny”. Chciałam tak leżeć i czuć miętowy, gorący oddech na twarzy.
- Jutro wyjeżdżam – powiedziałam cicho.
- Wiem i nie mam zamiaru się już wściekać, tak trzeba. Błagam, napisz
czasem do mnie i pamiętaj, że istniałem. – Po policzku spłynęła mu niesforna
łza. Wytarłam jego twarz.
- Jak mogła bym o tobie zapomnieć? Odwoedzisz mnie kiedyś?
- Zobaczymy.
Pożegnałam Alana namiętnym pocałunkiem. Musiał iść, obiecał, że
odprowadzi mnie na autobus. Spakowałam się. Miałam dwie walizki, reszta miała
zostać przewieziona później. Położyłam się w białej pościeli. Na poduszce
czułam zapach perfum Alana. Nie możemy być razem, ale przyjaciół nigdy za
wiele.
Jessica wyjeżdża do Londynu!
To nie koniec wątku z Alanem, ale on nie zagra większej roli.
Mam nadzieję, że się podoba.
Zapraszam do komentowania i obserwowania
Kocham was <3
ładnie piszesz, podoba mi się blog i fajnie, że dodajesz długie wpisy, czekam na więcej, dodaję do obserwowanych <3
OdpowiedzUsuńzajrzyj też do mnie:
http://something-would-be-nothing.blogspot.com/
Ojejea, ale śliczny blog. Ale podoba mi się twój styl pisania. Jest świetny.
OdpowiedzUsuńhttp://what-do-you-call-tomorrow-without-you.blogspot.com/
świetnie piszesz, dobra fabuła ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam d siebie ♥
http://merveileuse.blogspot.com/
Szczękii <3
OdpowiedzUsuńB. fajny blog :D
Czekam na nextaa
http://rock-me-one-direction.blogspot.com/
wow no genialny dodaję do obserwowanych i z pewnością jeszcze tu zajrzę nie raz.;p
OdpowiedzUsuńhttp://samsamasamo.blogspot.com/
Świetny blog + bardzo fajny wygląd bloga :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
http://neverforgetaboutyou-story.blogspot.com/
ciekawie piszesz : )
OdpowiedzUsuńbardzo fajny wygląd bloga . obserwuje i czekam na dalsze notki ; 3
zajrzysz ? iitiismyliife.blogspot.com
dodaj dzisiaj pliss!!!
OdpowiedzUsuńpodoba mi saie w tym ze ona jest normalna, bo we wszystkich jakie widzialam to slodkie zakochańce sie przypadkowo poznali, tutaj jest inaczej spotkala ją tragedia...
fajnie by bylo gdyby z ktoryms sie zaprzyjaznila i np. miala jakies problemy nw kots ją napadnie czy cos i ten przyjaciel ( fajnie by bylo gdyby to niall) ją obronił ojej jak ja lubie jak chlopak broni dziewczyny :>
no ale to ty piszesz nie ja, nie moge sie doczekac co bedzie dalej
Fajny blog
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://theydonotknownothingaboutas.blogspot.com/