piątek, 8 lutego 2013

#7# Nie opuszczaj mnie


Rano nie mogłam podnieść głowy z poduszki. Przenikliwy ból rozdzierający skroń przypominał o wczorajszym wieczorze. Kurde, nic nie pamiętam. Zwlokłam się z łóżka i powłóczywszy nogami wlazłam do łazienki. Długa kąpiel nieco ukoiła mój umysł. Wyszłam z wanny i ubrałam się. Włosy spięłam w kucyk.  Musiałam zatuszować sine wory pod oczami. Wyszłam z łazienki. Pech chciał, że wpadłam wprost na Liama.
- I co? Trzeźwa? – burknął.
- Taa!
- A może małe wyjaśnienia? Albo chociaż przepraszam? – powiedział kręcąc głową.
- Niby za co mam przepraszać? – podrapałam się po głowie, a niesforna grzywka opadła mi na oczy.
- Ooo! Tak się schlałaś, że nic nie pamiętasz? – zapytał sarkastycznie.
- Daruj sobie! – krzyknęłam i zeszłam na dół.
W kuchni siedział Zayn. Popatrzył na mnie i spuścił wzrok wbijając go w ziemię. Nie rozumiałam co się dzieje. Co ja wczoraj robiłam?!
- Pamiętasz cokolwiek z wczorajszego dnia? – zapytał mnie.
- Eee… nie! Czyli wszystko poszło po mojej myśli! – powiedziałam wyciągając jogurt pitny z lodówki.
- Taki był twój plan?! – wrzasnął – Całować się z Harrym w klubie, tańczyć z Niallem i ciągnąć mnie do łóżka?!
- Co?! – nie wiedziałam czy on mówi poważnie, czy tylko sobie żartuje żeby mnie wkurzyć. Minę miał poważną, ale skoro umie śpiewać, to może też ma talent aktorski.
- Gówno! Traktujesz nas podle, a potem okazujesz czułości! – mówił z wyrzutem. Nie chciałam go więcej słuchać. Dość! Wyszłam z kuchni i pobiegłam schodami na górę. Trzasnęłam drzwiami od pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wszystko jest nie tak! Ja chcę wrócić! Do domu, do Polski! Wzięłam paczkę fajek i wyszłam na balkon. Odpaliłam jednego z nich i zaciągnęłam się dymem, delektując się jego ostrym smakiem. Zayn mnie zdenerwował, ale miał prawo na mnie wrzeszczeć. Już nieraz Daga opowiadała mi, co robiłam po pijaku. Raz podobno próbowałam wleźć na świerka stojącego koło domu Kubsona. Szło mi tak dobrze, że wlazłam do połowy iglaka i Szanita leciał po drabinę, żeby mnie stamtąd zdjąć.
Trudno, i tak ich nie lubię, więc co się będę przejmować?! Zmartwił mnie tylko ten pocałunek z Hazzą. Nie wyglądało to dobrze. Jak ja się wytłumaczę ze swojego zachowania?
Skończył mi się papieros, a ja czułam niedosyt. Odpaliłam kolejnego.
Wypaliłam całą paczkę i nadal miałam niedosyt. Głowa mnie bolała, a nie miałam nic na kaca. Postanowiłam się położyć. Włożyłam słuchawki do uszu i zasnęłam.

***

Obudziłam się w złym humorze. Głowa nadal bolała. Niechętnie rozchyliłam ociężałe powieki. Na łóżku siedziała postać. Tak jasne włosy w tym domu miał tylko Niall. Uniosłam się na łokciach i zaspanymi oczyma spojrzałam na Nialla. Miał dziwną minę, sama nie wiem co ona wyrażała.
- Cześć Niall – jęknęłam.
- Co to jest?! – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Pokazał mi przeźroczysty woreczek z koką. Popatrzył na mnie z obrzydzeniem.
- Grzebałeś w moich rzeczach?! – wstałam gwałtownie i złapałam się za plecy czując przenikliwy ból w lędźwiach.
- Coś ci jest? – zapytał ztroskany.
- Nie! Oddaj! – powiedziałam starając się wyrwać mu woreczek z ręki. Byłam od niego wyższa, ale nadal słabsza. Łzy napływały mi do oczu.
- Po co ci to? – zapytał wkurzony. Nie rozumiem o co się tak wściekał! To moja sprawa, co ja go obchodzę?! Jego błękitne oczy przepełnione były wstrętem i troską. Sam nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Proszę oddaj, ja bez tego nie przeżyję! – łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Jess, daj spokój! Po co ci to?! – zapytała przytulając mnie.
- Ja nie dam rady… bez… tego żyć – szlochałam mu do ucha wtulając się w jego ciało. – tego wszystkiego jest za dużo. Rodzice, a właściwie ich brak! Przeprowadzka, strata przyjaciół. Ja nie daje rady!
- Spokojnie! – uciszał mnie Niall, delikatnie gładząc moje włosy – Masz Louisa, masz nas!
- Niall, ale tylko ty mnie lubisz! Reszta zachowuje się w stosunku do nie chamsko. Nie chcę się z nimi przyjaźnić, ja nawet nie chcę ich znać! Jedyne czego pragnę, to wrócić do domu i zapomnieć o tym wszystkim.
- Spędziłaś z nami tylko dwa dni! Proszę, ja cię lubię, nawet bardziej niż lubię! Jesteś moją przyjaciółką. Jessica po co ci te wszystkie narkotyki. Nie jesteś ćpunem!
- Horan za późno, już nim jestem i to od dawna. Nikt tego nie zmieni, nawet ty. Oddaj mi to, proszę! – błagałam go, ale on był nie ugięty.
- Dość! – wrzasnął i pobiegł w stronę łazienki. Oczywiście próbowałam go zatrzymać, ale moje groźby prośby i błagani nic nie dawały. Podszedł do umywalki i otworzył woreczek. Chciałam mu przeszkodzić, ale nie potrafiłam,  nie wiedziałam w jaki sposób. Wysypał całą jego zawartość do otworu odpływu i odkręcił kurek. Strumień zimnej wody spłukał resztki narkotyku.
- Dlaczego? Gdybyś był moim przyjacielem nie zrobiłbyś tego! – wrzeszczałam.
- Nie! Ja jestem twoim przyjacielem i nie będę patrzeć, jak się trujesz!
Już nie byłam wściekła, byłam bezradna.
- Nie płacz, nie warto. Poradzisz sobie bez tego. Ja ci pomogę, nic nie powiem Louisowi, ale obiecaj, że więcej nie tkniesz tego świństwa. – przytulił mnie mocno. Przy nim czułam się bezpieczna. Był, ja starszy brat. Właśnie on był mi potrzebny.

***Nialler***

Miałem wejść cichutko i wziąć słuchawki z szafki. Tylko tyle! To co znalazłem w szafce nocnej przeraziło mnie i zaniepokoiło. Popatrzyłem jak Jess śpi błogo. Ona to bierze? Skąd ona to ma?!
Zaczęła się budzić. Zaspanymi oczyma spojrzała na mnie. Nie mogłem, czułem do niej wstręt. Może nie wyglądała, jak ćpun, ale nim była. Po krótkiej wymianie zdań nie wytrzymałem. Pobiegłem do łazienki i pozbyłem się tego gówna. Jess wpadła w histerie, nie wiedziałem, jak ją uspokoić. Dobrze, że byliśmy sami, bo zaraz zbiegła by się reszta i musiałbym im wszystko tłumaczyć. Przytuliłem ją mocno.  Chciałem, żeby obiecała mi, że nie będzie już ćpać.
- Obiecuję! – zaszlochała. Rozumiałem ją… po części. Branie było dla niej jak lek na uspokojenie. Pierwszy raz wyglądała, jak bezbronna siedemnastolatka, a nie, jak dwudziestolatka gotowa nawrzeszczeć na każdego, kto nadepnie jej na odcisk. – Niall nie zostawiaj mnie!
- Nie zostawię cię, chodź do pokoju – poszliśmy do mojej sypialnie. Jessica położyła się na łóżku.
- Ja nie dam rady. Chciałabym umrzeć, zdechnąć, jak bezpański kundel! – warknęła cicho, chyba myślała, że tego nie usłyszę.
- Nawet tak nie mów! Jesteś piękna, inteligentna i rezolutna! – położyłem się koło niej. Przytuliłem Jess mocno. Oboje zasnęliśmy.

***Harold***

Wróciliśmy do domu z zakupów. Kupiłem Niallowi trzydzieści paczek żelków i worek cukierków. Ja nie wiem gdzie on to mieści! Wziąłem torby z zakupami Nialla i ruszyłem w stronę jego pokoju. Otworzyłem drzwi i… o ja pierdole! Uprzedził mnie! Horan leżał na łóżku z Jessicą. Oboje spali wtuleni w swoje ciała. Pięknie! Horan poderwał dziewczynę szybciej niż Styles! Zayn i Liam też się wkurzą, oni też mieli na nią chrapkę. No może Liam się do tego nie przyznawał, ale to było po nim widać! Położyłem siatki na ziemi i wskoczyłem im na łóżko!
- Wstawać! Wstawać! – wrzeszczałem tak głośno, że Niall przestraszony spadł z łóżka. Jessica nie wiedziała co się dzieje.
- Harry! Przestań! – krzyczała. Skoczyłem i położyłem się koło niej, przyciągając Jess bliżej siebie. Oparła wyciągnięte ręce o mój tors, żeby zachować dystans.  – Nie pozwalaj sobie!
Do pokoju wlazł Louis.
- Hazza, nie dotykaj jej! – wrzasnął grożąc mi ogórkiem.
- No, a Niall może ją dotykać?! – zacząłem się bronić.
- Niall, może! – Jess wyrwała się z moich rąk i wstała z łóżka. – Przyjaciele mogą!
- Czy ktoś powie mi wreszcie o co chodzi?! – pytał podniesionym głosem Louis.
Jess wyszła z pokoju, jakby nigdy nic. Louis poleciał za nią. Zostałem sam na sam z Horanem.
- Wiedziałeś,  że mi się podoba! – powiedziałem z wyrzutem.
- No to do niej startuj! Bronię ci?! – powiedział kładąc się powrotem na łóżku.
- Widzę, że wam się dobrze układa. Nie spodziewałbym się tego po tobie – Pokiwałem głową z dezaprobatą.
- Daj spokój, ty się nie przytulasz ze swoją przyjaciółką. Styles, wiem, że ci się podoba i nie oddasz jej bez walki, ale walcz raczej z Zaynem i Liamem, a nie ze mną! – zaśmiał się. Wyszedłem z jego pokoju trzaskając drzwiami.
- Dzięki za żelkiiii! – wrzasnął za mną.

No i rozdział siódmy już jest.
Trochę krótki, ale cierpię na niedobór weny,
Piszę jeszcze dwie książki i akurat zebrałam się na pisanie demonów :D
Zapraszam do komentowania i obserwowania.
Zapraszam też na mój drugi blog, jest w lubryczce moje blog ;)
Jeszcze jedo pytanie. Co sądzicie o moim obrazku?

11 komentarzy:

  1. Świetne *_*
    Jak ja kocham Ciebie i to co piszesz :*
    Kiedy dodasz następny rozdział? Ja już się doczekać nie mogę :)
    Kocham i kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jutro powinien się pojawić. Dodała bym dzisiaj, ale mam trening i trener będzie mnie trzymał pewnie z 3 godziny i nie wyrobię się ;(

      Usuń
    2. Okej jakoś wytrzymam hehe ^^
      A co trenujesz :)

      Usuń
    3. Łucznictwo, od 2 lat ;D
      Bardzo fajny sport i mała konkurencja :D

      Usuń
  2. http://radosc-tworzenia.blogspot.com/
    Zapraszam , fajny blog

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) Czekam na kolejny! :)
    Zapraszam do mnie:
    http://boiskowiprzyjacile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział. Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się w następnym;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, już nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa, dziki za miły komentarz na moim blogu! :) Wciągnęłam się w twoje opowiadanie,świetnie piszesz :D

    Zapraszam ----> http://let-me-kiss-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. awwwwww swietne!!! kocham to!!
    za ile nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny rozdzial i takze chcialam powiedziec ze masz talent do rysowania

    OdpowiedzUsuń