niedziela, 3 lutego 2013

#2# Ale ja nie chcę!


Obudził mnie dzwonek do drzwi. Podniosłam się z chłodnych kafelek. Nie wiedziałam kto może chcieć mnie dzisiaj dobić. Niechętnie poszłam otworzyć te jebane drzwi. Otworzyłam je i oparłam się o framugę. Przede mną stała starsza kobieta o siwych włosach i poczciwej twarzy.
- Dziecko, wyglądasz okropnie. – powiedziała z troską.
- Dziękuję – burknęłam obojętnie. Naszła mnie ochota  na fajkę, choć aż nie! W mojej sytuacji potrzebne było cos mocniejszego. Chyba gdzieś w szafce z bielizną mam zachomikowaną kokę.
- Wejdźmy może – wepchała mi się do domu! Szczyt bezczelności! – Mam na imię Barbara Kostur, pracuję w Opiece Społecznej. Twoi rodzice…
- Tak wiem! – palcem wskazałam na makijaż, który już nie poprawiał mojej urody. – Chyba widać po mnie, że już się dowiedziałam.
- Czy masz jakąś bliższą rodzinę, z którą mogła byś zamieszkać? – pokręciłam przecząco głową. – Na pewno? Pomyśl, jeśli  nie znajdziemy kogoś takiego, trafisz do pogotowia opiekuńczego i…
- Nie mam! Mówiłam już! – krzyczałam
- Spokojnie, na razie możesz zostać w tym domu. Twoja sąsiadka zaoferowała się, że będzie tu zaglądać, ale to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę.
- Rozumiem – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Jebie mnie wszystko! Chce umrzeć , zapomnieć o tym szajsie.
Rozmawiałam z tą nachalną babą dobre dwie(!) godziny. Pytała się o szkołę, moje zainteresowania. Taka zwykła luźna rozmowa. Znaczy… mogła by uchodzić za luźną. Wiem, że ona chciała bym poczuła się lepiej, ale jakoś po tych wszystkich pytaniach czułam ciężar w dole brzucha, który ciągnął mnie na dno. Chciałam żeby ona sobie już poszła. Dała mi święty spokój, bym mogła naćpać się nieprzytomności. Tak, właśnie taki mam plan. Choć na tę chwilkę oderwać się od rzeczywistości, odpłynąć w niebyt i nie myśleć o zmartwieniach.
Odprawiłam Baśkę i zamknęłam za  nią drzwi na klucz. Weszłam do kuchni i wyjęłam z szafki szklankę. Nalałam do niej wody zaczęłam zachłannie pić, jakbym miała kaca.
Poszłam na górę. Wchodząc do pokoju spojrzałam na zdjęcie stojące na komodzie. Mama i tata, uśmiechnięci, w dniu swojego ślubu. Z wściekłością i bezradnością złapałam zdjęcie i rzuciłam nim o ścianę. Trzask kruszonej ceramiki i brzdęk tłuczonego szkła. Ramka wraz ze zdjęciem zsunęła się po ścianie i wpadła za łóżko.
Zaczęłam przekopywać szufladę z bielizną w poszukiwaniu szczęścia, dosłownie! Po całym pokoju fruwały staniki, majtki, getry i topy. Ręce trzęsły mi się z ekscytacji. Oj dawno tego nie robiłam, bardzo dawno. Ze dwa lata będzie. Nareszcie znalazłam! Przeźroczysty woreczek z białym proszkiem leżał spokojnie pod stertą kostiumów kąpielowych. Przyglądałam się mu długo. Pewnie wszyscy uznają mnie z ćpuna, ale ja nie jestem zaniedbaną laską z masą dziur na rękach. Nie, ja biorę, bo już nie ma nic innego, co by mnie pocieszyło. Biorę z przymusu. Gdybym chciała, mogła bym przestać. Usiadłam na łóżku i drżącymi dłońmi otworzyłam woreczek. Wysypałam troszkę na szafkę nocną. Otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej, jakiś stary rysunek. Podarłam go i jednym ze skrawków kartki przemieszałam biały proszek. Zgarnęłam go w jedną równą kreskę. Nachyliłam się i zatkałam jedną dziurkę od nosa. Wciągnęłam działkę do połowy. Zmiana dziurek. Teraz drugą. Tego triku nauczył mnie Michał. Większy odlot po wciągnięciu w oba nozdrza. Położyłam się na łóżku delektując się tym błogim stanem ogarniającym moją duszę. Troski i zmartwienia prysły, jak mydlana bańka. Mięśnie zaczęły mi wiotczeć. Westchnęłam głośno i usnęłam.

*** 

Obudziłam się o godzinie 17:24. Nieźle. Pospałam sobie, jakieś osiem godzin. Błogi stan nadal obejmował moje ciało i nie powiem, podobało mi się to. Wstałam z łóżka przeciągając się. Chrupnął mi kręgosłup i poczułam pieczenie na plecach. Uszkodzone kręgi nie dawały o sobie zapomnieć. Szurając nogami weszłam do łazienki i próbowałam się ogarnąć. Szło mi nawet nieźle. Wykąpałam się używając różanego peelingu do ciała. Jego zapach ukoił nieco skołatane nerwy i popieścił obolałe nozdrza. Rozczesałam włosy, ale z lenistwa nie wyprostowałam ich. Lekki makijaż, którym chciałam zatuszować swój kiepski stan, ale nawet makijaż nie ukryje wszystkiego. Nago wróciłam do pokoju. Ubrałam bieliznę i zaczęłam grzebać w szafie. Miałam zły nastrój więc wybrałam to. Dres idealnie pasował do mojego samopoczucia.
Zeszłam na dół. Czułam suchość w gardle. Musiałam się napić. Już zapomniałam, jak to jest po „odlocie”. Złapałam butelkę stojącą na kredensie, odkręciłam nią i zaczęłam pić. Piłam długo i łapczywie, aż stróżka wody spłynęła mi po brodzie. Czułam, jak żołądek wypełnia mi chłodny płyn, który zwilża mi język i przełyk. Wyrzuciłam pustą butelkę do śmietnika. Usiadłam na marmurowym blacie kredensu. Jasne promienie słońca wpadał przez duże okno.
- Brakuje mi was… - szepnęłam patrząc na dwa wróble skaczące po parapecie. Mama uwielbiała patrzeć przez to okno.

***Później***

Zadzwonił telefon. Nie chciało mi się odbierać, to penie kolejna osoba, która chce mnie „wesprzeć” w tych ciężkich chwilach. W dupę niech sobie wsadzą te kondolencje. Ja chce tylko świętego spokoju! Leżałam na kanapie w salonie patrząc na wyłączony telewizor. Miałam depresje, czułam to.
- Jessico! Ja wiem, że tam jesteś! Odbierz proszę – z głośnika sekretarki wydobył się głos Bezczelnej Barbary. Niechętnie wstałam z cieplutkiej i miękkiej kanapy i odebrałam ten cholerny telefon.
- Tak?
- Znaleźliśmy ci dom. Cieszysz się?
- Jaki dom?
- U kuzyna.
- Jakiego kuzyna?! – zapytałam zdziwiona. Nie przypominam sobie żadnego kuzyna. Jak na razie to ja chcę spokoju, a nie kuzyna!
- U Louisa Tomilsona. Zgodził się, byś z nim zamieszkała.
- Nieee, ja się nie zgadzam! – wrzasnęłam d słuchawki. Z Louisem nie widziałam się dobrych jedenaście lat, jak nie więcej. Teraz mam tak po prostu do niego jechać, do Londynu? Nigdy w życiu! Co ja bym tam robiła?! Znam język, ale nie na tyle żeby porozumiewać się swobodnie z rówieśnikami.
- To jedyna szansa na normalny dom. Jeśli nie zamieszkasz z Louisem to będziesz musiała trafić do ośrodka opiekuńczego. Zrozum, my chcemy dla ciebie, jak najlepiej!
- Muszę się zastanowić – trzasnęłam słuchawką. Już miałam dość tej rozmowy. Ja i Louis prawie w ogóle się nie znamy! Jak ja mam z nim zamieszkać?! On ma swoje, „sławne” życie, a ja mu nie będę przeszkadzać. Nie znam jego, jego kolegów z zespołu, jego muzyki. O czym ja miałabym z nim rozmawiać?! O pieprzonej pogodzie?
Telefon znów zadzwonił. Wkurzona na maxa podniosłam słuchawkę i wrzasnęłam:
- Nie chce żadnych kondolencji, ani słów otuchy!
- Hi Jessica! – nieznany mi głos odezwał się w słuchawce.
- Hi?! Who are you? – zapytałam niepewnie.
- It`s me, Louis…
- Och, to ty – powiedziałam po angielsku.
- Tak to ja. – odparł – Dzwonię, bo chciałem się dowiedzieć, jak się czujesz i czy czegoś potrzebujesz. Kondolencji nie będę składał, wiem że tego nie chcesz.
- Chcę tylko spokoju, którego nie chcą mi dać! – burknęłam
- Kiedy przyjeżdżasz?
- Nie przyjeżdżam, zostaję tutaj. Nie wyobrażam sobie życia w Londynie. Nie zostawię tego wszystkiego.
- Co?! Przecież trafisz do Domu Dziecka! Chcesz mieszkać z obcymi ludźmi?! – wściekł się. Nie miałam zamiaru pozwolić sobą pomiatać. Moja decyzja jest święta.
- Ty też jesteś mi obcy! – wrzasnęłam. Odpowiedziała mi tylko cisza, która trwała i trwała.
- W takim razie, ja jadę do ciebie. Nie pozostawiasz mi innego wyboru.
- Co? Powaliło cię?! Ty masz zespół, koncerty, wywiady!
- Zespół przeżyje moje odejście, zrozumieją. Jesteś moją rodziną, rodziny nie zostawia się w potrzebie. Wiem, że dawnie się nie widzieliśmy, ale…
- Zamknij się! – warknęłam – Wygrałeś, przyjadę, ale jeśli się nie odnajdę nowym miejscu to wracam i nie będziesz miał nic do gadania. – Cisza, jaka nastała była strasznie krępująca.
- Dobrze, zgoda. Przyleć jutrzejszym samolotem.
- Samolotem? – pisnęłam. Czułam, jak niewidzialna siła ściska mnie w gardle. Nie wiem czemu słowo „samolot” wywoływało u mnie lęk.
- Nie bój się. Nic się nie stanie. – uspokajał mnie, ale ja nie słuchałam. – Jeśli się boisz, możesz przyjechać autobusem, ale to będzie bardzo męcząca podróż.
- Trudno, nie polecę samolotem. Nie dam rady.
- Więc przyjedziesz do mnie autobusem. Kończę, dam ci spokój, bo na pewno jest ci ciężko.
- Pa Louis.
- Pa Jessica, pamiętaj, że zawsze możesz do mnie zadzwonić.
Usiadłam na podłodze i rozmyślałam. Zamieszkam z Louisem. A co będzie z domem? Czy dam radę? Nie chciałam tam jechać, ale Louis zagroził, że odejdzie z tego zespołu. Jego fanki by mnie rozszarpały. Tego wolę uniknąć. Poszłam na górę i w ubraniu położyłam się do łóżka. Włączyłam cicho muzykę. Odprężona zaczęłam zasypiać, miałam już dość emocji.

Ja mam ferie i kupę weny w kieszeni, 
trzy rozdziały na przód napisałam xD
Mam nadzieję, że spodobał się wam ten
Chłopaków z 1D jeszcze nie będzie w następnym rozdziale,
ale za nidługo się pojawią.
Rozdział miał być dopiero jutro, ale chciałam was jeszcze bardziej zainteresować :D

ArinStreal<3:*

15 komentarzy:

  1. fajny rozdział :)

    siiteemodels.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się te opowiadanie ;3 pomysłowe i b. fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny wygląd bloga. Sama robiłaś nagłówek? Niesamowite :)

    Co do treści:
    Masz wciągający styl pisania. Naprawdę ;d

    Zapraszam do mnie:
    http://waniliowe-sprawy.blogspot.com/ <=dla nastolatek
    http://gwiazda-polarna.blogspot.com/ <= opowiadania
    http://color-theme.blogspot.com/ <= dodatki

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe ^^
    zapraszam, komentujcie :)
    myimagination-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. siemka a dodasz jeszcze dzis następny .?
    bardzo wciągające opowiadanie .!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następne bedzie jutro xD
      Ciesze się, że ci się spodobało

      Usuń
  6. Interesujący! Będę wpadać. Obserwuje czekam na rewanż.

    blogfajnejolki.blogspot.com

    fajna Olka z zapytaj

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne *_*
    Szybko dodałaś :)
    Bardzo mi się podobA + OBSERWUJĘ
    http://enchanted-world-silent-thoughts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow...
    Super blog. ten nagłówek i wgl. wszystko takie idealne.
    Bajer.
    obserwuje, licze na rewanż
    http://sylwia-sylwiia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. JESTEŚ GENIALNA !
    Jesteś moim Bogiem!
    Zaobserwuje i chce WIĘCEJ ! <3
    zapraszam do siebie
    http://the-wings-to-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. chyba lepszego nie widziałam:)
    ten blog jest MEGAAAAA;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne ! :)
    obserwuje i pozdrawiam :*
    http://mylifeisadreamx3.blogspot.com/
    http://www.bloglovin.com/blog/4719397/jesli-wszyscy-juz-w-ciebie-zwatpili

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajne. Historia bardzo wciąga. Czekam na kolejną część. Oczywiście dodane do obserwacji :)

    W wolnym czasie zajrzyj do mnie :)http://julus-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. nominowałam Cię! zapraszam do zabawy! http://majomo21.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń