piątek, 29 listopada 2013

#17# Co ja zrobiłam?!

Stałam na schodach patrząc Liamowi w oczy. Poczułam, jak czerwienieją mi policzki. Nie powinnam była tego robić. Co mną kierowało? Nie wiem.
- Przepraszam… - zaczęłam cicho, odsuwając się od niego.  Nie wiedziałam co powiedzieć . Poczułam się podle. Zrobiłam w tył zwrot i uciekłam do swojego pokoju. Nie zwracałam uwagi na nawoływania chłopaka.

******

Leżałam na łóżku wciskając twarz w poduszkę. No i szczerze to nie wiedziałam co robić.  Całowałam się Liamam, któremu jeszcze wczoraj miałam ochotę wydrapać oczy. Mam dziwne zmiany nastroju. Trzeba coś z tym zrobić.
Rozległo się nieśmiałe pukanie. Drzwi otworzyły się nim zdążyłam powiedzieć proszę. Stanął w nich Liam.
- Musimy porozmawiać! – powiedział stanowczo – Po prostu musimy!
- Ja przepraszam! Nie powinnam… - wstałam z łóżka. Podszedł do mnie szybko i zamknął usta pocałunkiem. Byłam tak zaskoczona, że odwzajemniłam. Jego dłoń wsunęła się pod koszulkę i gładziła rozgrzane plecy. Nie umiałam, a nawet nie chciałam się sprzeciwić.
- Liam…
- Cicho, kocham cię… - pocałował mnie znowu kładąc na miękkie posłanie. Byłam tak spragniona czyjejś bliskości.
Liam zdejmował ze mnie powoli bluzkę. Patrzył mi w oczy z taką czułością… od tego wzroku przeszył mnie zimny dreszcz. Obsypywał mnie pocałunkami. Czułam się tak cudownie.
Kolorowa bluzka wylądowała w kącie pokoju.
Całowaliśmy się tak zachłannie ze zwierzęcym pożądaniem. Nim się obejrzałam, byłam już bez ubrania. Liam zdjął z siebie bokserki.
Było bosko! No bo, jak mogło być inaczej?! Czułam się taka kochana. Płytki oddech, przyśpieszone bicie serca. Dawno w moim sercu nie gościły takie uczucia. Było prawie jak… prawie jak…. Było prawie, jak z Alanem. Jednak to nie było to samo.
Zasnęłam przytulona do Liama.

***Zayn***

Stałem w otwartej lodówce szukając tego zasranego piwa. Nie mogło przecież uciec! Sprawdzałem za sałatą, nawet w szufladzie z kiełbasą sprawdzałem! No nie ma!!!
- Widział ktoś moje piwo?! – krzyknąłem w stronę otwartych drzwi. Tak jak się spodziewałem. Nikt nie odpowiedział! Trudno. Złożą się na nowe. Pewnie Jess je wychlała. Jak ja ją dorwę!

Wszedłem do salonu i rozłożyłem się na fotelu. Włączyłem telewizor, ale żaden z programów mnie nie satysfakcjonował. Talk show, serial, serial, talk show… CZY JEST COŚ KONKRETNEGO W TYM PUDLE?! Nie ma piwa, nie ma co oglądać! Co ja mam ze sobą zrobić?
Do pokoju weszła Jessica. Opatuliła się szczelnie kocem. Policzki miała rumiane, oczy zmęczone. Wyglądała dziwnie, jak nie ona. Coś mi nie grało, poczułem się nieswojo.
- Coś ci jest? – zapytałem prostują się w fotelu. Pokręciła głową zaprzeczając. Jej ruchy były spowolnione, melancholijne. Nie patrzyła na mnie. Co jej się, do jasnej cholery, stało?! – Jess – Brak odpowiedzi, nawet na mnie nie spojrzała. – JESS!
Popatrzyła na mnie pustym wzrokiem. Co jej się stało?
Liam wszedł do salonu pogwizdując radośnie. Objął Jess i starał się cmoknąć ją w policzek. Odwróciła głowę. Liam zmarszczył brwi. O co chodziło?! Z jakiej racji on sobie na to pozwala?
- Liam, nie pozwalaj sobie! – warknąłem.
- Nic nie wiesz – burknął. Jess wyrwała się z jego objęć. Biegiem ruszyła ku schodom. Liam złapał ją za ramię.
- Zostaw! – krzyknęła wyrywając się.

***Jessica***
Dopiero rano zdałam sobie sprawę z błędu jaki popełniłam. Poszłam do łóżka z Liamem. Nawet nie wiem co do niego czuję! Miałam mentlik w głowie. Harry prał się z Li o mnie. Ja się przespałam z Liamem… szkoda gadać. Gorzej już być nie może!
Wbiegłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Wolnym krokiem podeszłam do łóżka. Z furią rzuciłam się na nie i zaczęłam wrzeszczeć słowa, których nie można powtórzyć nawet w najbardziej nieprzyzwoitym towarzystwie. Wściekłość zaczęła ustępować rozgoryczeniu. Znów jestem sama.
Drzwi stęknęły. Podniosłam głowę ponad poduszkę. Spod ciężkich powiek obserwowałam ciemny kształt stojący w drzwiach.
- Jess… - Zayn. Czego on chce?! – Co się dzieje?
Co mam odpowiedzieć. „ No wiesz Zayn, wskoczyłam do łóżka z Paynym, było ostro, ale teraz wiem, że to był błąd”?! Super. Nie wiem co by było gorsze. To, że Zayn pomyślałby, że jestem dziwką, czy to że poleciałby, jak na skrzydłach pegaza, żeby obić Liamowi mordę.
- Nic, zostaw mnie – To była chyba najbardziej neutralna odpowiedz jaką znalazłam. Niestety nie prawdziwa. Coś mi było, a nie „NIC”. A tym bardziej nie chciałam, żeby odszedł. Nie chciałam zostać znowu sam.
- Nie odejdę – O Boże! Dobrze, że mnie nie posłuchał. – Widzę, że coś się dzieje. Mam zawołać Louisa?
- NIE! – krzyknęłam
- Spokojnie! Nie zawołam go jeśli nie chcesz. – Usiadł koło mnie. Ręką przygładził włosy, a mi zachciało się płakać. – Nie płacz. Nic nie musisz mówić.
Wślizgnął się pod kołdrę. Zmroziło mnie. Objął mnie i mruczał kołysankę pod nosem. Zasnęłam

***Zayn***


Zatłukę, powyrzynam, poświstuję! Nie wiem co jeszcze zrobię, ale coś mu zrobię. Niech no ja się dowiem co on jej zrobił. Może to do mnie nie pasuje, ale nie dam krzywdzić dziewczyny! Zmieniła się tak diametralnie, coś się musiało stać, a ja się dowiem co.

DAAAWNO MNIE TU NIE BYŁO
ale znów jestem postaram się już nie odchodzić na tak długo :*