sobota, 23 lutego 2013

#11# Idziemy?


Wstałam rano i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wzięłam laptopa z półki i zaczęłam przeglądać jakieś bzdury. Mój spokój zakłócił głośny krzyk. Drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Stał w nich rozjuszony Zayn! Włosy miał lekko fioletowe. Zaśmiałam się głośno.
- Zabiję! – krzyknął i rzucił się na mnie. Zrobiłam szybki unik u uciekłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Zbiegłam po schodach uważając, żeby się nie potknąć. Patrzyłam za siebie i z impetem wpadłam na rozjuszonego Harrego. Śmiałam się jeszcze głośniej widząc jego oklapłe włosy. Louis stojący w drzwiach salonu również tarzał się po ziemi śmiejąc się głośno.
Poczułam, jak ktoś łapie mnie z biodra i unosi ponad podłogę. To był Zayn, przewiesił mnie sobie przez ramię. Próbowałam się wyrwać, ale nie za bardzo mi to szło.
- No puszczaj! – wrzeszczałam, gdy wyniósł mnie na zewnątrz.
- Kara ci się należy! – warknął.  Stanął nad basenem.
- Czekaj  Zayn! Jess, gdzie są moje żelki?! – krzyczał Niall.
- W piwnicy – odparłam szczypiąc mulata po plecach. Syknął z bólu, ale nie puścił mnie.
Wziął mały rozbieg i wskoczył do basenu. Chłodna woda dostała się do nosa i oczu. Wynurzyłam głowę z wody i posłałam zdenerwowanemu Malikowi pełne wyrzutu spojrzenie. Jasna koszulka przykleiła się do ciała. Zayn wybałuszył oczy. Przez przemoczony materiał prześwitywały piersi. Nie lubię spać w staniku!
- No i co się tak gapisz?! Cycków nie widziałeś?! – krzyknąłem uderzając otwartą dłonią w taflę przeźroczystej wody.
- No widziałem. Nie raz, nie raz – uśmiechną się kpiarsko – Widziałem już większe!
Zagotowało się we mnie. Żałowałam, że farba zmyje się po dwóch dniach. Nagle niesforne krople wody zrosiły moją twarz. Harry wskoczył do basenu. Nie miał już takich prostych włosów. Pod wpływem wody -pofalowały się i skręciły.
Zbulwersowana podpłynęłam do drabinki w drapałam się na trawę okalającą basen. Liam siedzący na tarasie otworzył szerzej oczy.
- Dorośli faceci cycków nie widzieli ! – krzyknęłam patrząc to na chłopaków w basenie, to na zawstydzonego i zmieszanego Liam’a.  
Weszłam do domu mijając Liama, który zaczął nerwowo skubać pasek od swoich kąpielówek. Zaśmiałam się widząc, jak się czerwieni.
Poszłam się przebrać w strój kąpielowy. Wybrałam ten z flagą amerykańską. Bardzo go lubię. Alan pomagał mi go wybierać. Wzięłam ręcznik, olejek do opalania, moje ukochane okularki i wyszłam do chłopaków. Szkoda marnować takiego pięknego dnia.
Wszyscy leżeli na leżakach, przy basenie. Jedyny wolny leżak był między Harrym, a Malikiem. Mało uśmiechało mi się leżenie pomiędzy tymi debilami, ale no trudno!
Rozłożyłam ręcznik na siedzisku. Włożyłam okulary i położyłam się na plecach. Zayn uśmiechnął się pod nosem. Wydawało mi się, że patrzy się na mnie, ale nie mogłam tego stwierdzić jednoznacznie. Miał zbyt ciemne okulary.
Olałam to i pozwalałam, żeby słońce pieściło moją skórę. Wzięłam olejek i natarłam nim brzuch, ramiona dekolt, uda, łydki. Sporo uwagi poświęciłam rękom.
- Cynamon… - westchnął rozmarzony Zayn wciągając powietrze nosem. Zmarszczyłam brwi i powąchałam swoją dłoń.  Miał nosa! Zaiste, cynamon! Położyłam się powrotem i zamknęłam oczy. Odprężałam się słuchając śpiewu ptaków.
- Leci bomba! – krzyknął Louis i wskoczył do basenu podkurczając nogi. Za nim pobiegł Niall. Patrzyłam, jak beztrosko chlapią się w wodzie.
- Zapozujesz mi do zdjęcia? – zapytał Styles robiąc maślane oczęta. I jak tu takiemu odmówić?!
- No dobra!
- Stań tam pod ścianą i przyjmij seksowną pozę! –powiedział przesyłając mi perskie oczko. Westchnęłam głośno i zrobiłam co kazał. Hary cyknął mi fotkę.
- Ej! Czy mi się wydaje, czy cyknąłeś zdjęcie mojemu ciału, a nie mnie?! – krzyknęłam do niego.
- Nie wydaje ci się! – uśmiech
- Idiota! – powiedziałam do niego i położyłam się z powrotem na leżaku. Tym razem na brzuchu.
- Liam – powiedziałam biorąc do ręki olejek do opalania. Patrzyłam na zdziwioną minę Malika – Posmarujesz mi plecy? Proszęęę!
Liam bez słowa podszedł to mnie i zaczął nacierać moje plecy. Mulat patrzył na nas z uniesionymi brwiami. Boże, ale on śmiesznie wyglądał, taki naburmuszony! Chciało mi się śmiać, ale ostatkiem się powstrzymałam.
Dłonie Liama gładziły delikatnie skórę. Niestety poszło mu szybko i wrócił na swój leżak. Zayn burczał coś pod nosem, ale nic nie zrozumiałam.
- Co tam jęczysz? – zapytał Liam.
- Jestem lepszym masażystą – warknął do nas, a my zaczęliśmy się śmiać, bo co innego mamy robić. Usłyszałam dzwonek telefonu dochodzący z domu. Wstałam z leżaka i chciałam odebrać. Poczułam, jak górna część bikini zsuwa mi się z ciała. Zasłoniłam swoje wdzięki i spojrzałam za siebie. Malik uśmiechał się kpiarsko trzymając sznureczek od zapięcia.
- Zawiąż mi to teraz! – wrzeszczałam
- Poproś!
- Szybko! – wrzeszczałam. Czułam, jak policzki czerwienieją mi ze złości.
- Magiczne słówko!
- No proszę!
- Grzeczniej – droczył się ze mną, Liam leżał spokojnie ze słuchawkami w uszach.
- Zayn, bardzo cię proszę, zapnij mi ten stanik. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Ależ proszę, kotku – Jak to powiedział to w mojej głowie zawrzało. O mały włos, a dostał by z kolanka w krocze. Na szczęście byłam tak ciekawa kto dzwonił, że poszłam do domu zobaczyć kto i do kogo dzwoni.
Telefon leżał na komodzie. Jedno nieodebrane połączenie. Telefon Louisa. Miałam ochotę oddzwonić, ale nie będę aż taka chamska.
Wyszłam na taras i krzyknęłam
- Louis! Ktoś do ciebie dzwonił!!
- Idę! – krzyknął przez śmiech. Położyłam telefon na stole w kuchni i poszłam na górę pograć w CS’a. Miałam ochotę na zabicie paru przeciwników. Wbiłam na pierwszego lepszego serwa. Zaczęłam zabawę.
- Head shot! – głos w komputerze mnie drażnił, ale dzisiaj właściwie wszystko mnie drażniło.
Grałam ponad półtorej godziny. Zegarek wskazywał 14:51. Przebrałam się w to i zeszłam na dół. Chłopaki zjadali pizze. Usiadłam koło Louisa i zabrałam jeden kawałek.
- Ten był mój! – krzyknął Niall. Odłożyłam kawałek i wzięłam inny. – Ten też! I tamten! I dwa pozostałe!
- Niall, ja też jestem głodna! – powiedziałam zawiedziona.
- No to weź sobie jeden! Ale tylko jeden!
Wzięłam i jadłam powoli. Patrzyłam tempo w telewizor i myślałam o niebieskich migdałach. Strasznie bolała mnie głowa.  Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać czegoś, co uśmierzy dokuczliwy ból.
- Czego szukasz? – do pomieszczenia wszedł Liam.
- Coś na ból głowy, jeśli można tatusiu. – powiedziałam uśmiechając się.
Otworzył szafkę i wyjął z niej jakiś pojemniczek z pastylkami. Podał mi je razem ze szklanką pełną wody truskawkowej. Łyknęłam tabletkę i wypiłam zawartość szklanki jednym haustem.
- Dzięki
- Proszę, zawsze do usług – uśmiechnął się. Jak się nie wydzierał, to można z nim było w miarę normalnie pogadać. – Przejdziesz się ze mną?
Zaskoczył mnie.
- No dobrze.
Pobiegłam na górę się przebrać. Wygrzebałam z szafy to i ubrałam się. Wzięłam telefon i portfel pieniędzmi. Zeszłam na dół. Liam był już ubrany.
- Idziemy? – zapytał.
- No jasne – uśmiechnęłam się. 


ZAPRASZAM NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać,
ale trafiłam do szpitala i nie miałam za bardzo kiedy go dodać.
Mam szczerą nadzieję, że mi wybaczycie.
Kocham was <3
ArinStreal :*

niedziela, 17 lutego 2013

#10# Poznacie smak mojej zemsty! - Rozwiązanie konkursu

No to koniec konkursu! Ogółem zgłosiło się, aż jedenaście (!) osób. Nie spodziewałam się, że będzie, aż tyle wspaniałych prac. Miło się czytało wasza pisaninę i naprawdę ciężko mi było dokonać wyboru. Jedni woleli Jess w objęciach Zayna, inni Nialla, był też taki ktoś, kto widział Jess z Louisem. 
Wracając do rozstrzygnięcia:
Miejsce trzecie zajęła Miruśka. Tak się podpisała w e-mailu. Gratuluję talentu i wybujałej fantazji. Musisz jednak popracować nad poprawnością swojej wypowiedzi. 
Drugie miejsce przysługuje Rosse! Wymyśliła tak zaskakującą historię, że nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać w niektórych momentach. Niestety było tak wiele błędów, że zajęłaś miejsce drugie, a nie pierwsze.
Miejsce pierwsze...... zajęła...... Katia, która napisała ładne i składne opowiadanie. Mile zaskoczyła mnie akcja, błędów również było niewiele. 
Gratuluję! 
A oto historia wykreowana przez Katię:D

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Może przejdziemy się gdzieś? - spytał z tym jego blaskiem w oczach
-wiesz wolę tu jakoś zostać , nie mam ochoty nigdzie  wychodzić-powiedziałam korzystając ze słońca
-no okey - powiedział rozczarowany ale nie zamierzał się poddać widać to było po nim ,po tej jego minie można było wyczytać ,że podoba mu się moja niedostępność ale jakoś się tym nie przejmowałam wolałam cieszyć się pogodą i pogrążyć się w marzeniach nie myśleć o niczym innym ale, niestety to nie koncert życzeń po chwili Zayn się odezwał
-Pamiętasz ten obrazek który narysowałaś .?
-Pamiętam ,takie tam bazgry ale do czego zmierzasz .?
-Uważam po prostu że powinnaś rozwinąć ten talent
-Proszę Cię ,zapomnij -powiedziałam równocześnie zamykając oczy i opalając się nadal nie zmieniając pozycji, w której byłam cały czas odkąd Zayn nasmarował mnie olejkiem
-Dobra , ja idę zapalić –powiedział, a mi automatycznie otworzyły się oczy i moje ciało samo zsunęło się z leżaka, a Zayn wybuchł śmiechem patrząc się na mnie leżącą na ziemi
-Z czego się ryjesz pacanie -powiedział lekko wkurzona podnosząc się z ziemi
-Spokojnie idę tylko zapalić ,aż tak będziesz tęsknić -powiedział
robiąc ta seksowną minką i splatając ręce na piersi
-Debil ,oczywiście ,że nie. ale idę z tobą zapalić
-Słucham .!!??-powiedział zdziwiony ,krztusząc się własną śliną a ja nie myśląc zaśmiałam się
-To słuchaj dalej ,rusz dupę, idziemy! Jarać mi się chce!
-Przecież Louis Cię zabiję a co gorszę odetnie mi jaja łyżką!
-Nie przesadzaj, nie będzie tak źle ,zresztą się nie dowie. Przecież ja nie powiem, ty też. To co, idziemy?
-Nie nie ma mowy – pokręcił przecząco głową, krzyżując ręce na piersi.
-Frajer!
-Jak mnie nazwałaś?! –krzyknął z łobuzerskim uśmieszkiem podchodząc do mnie coraz bliżej
-Słyszałeś ,bałwanie -zbliżył się jeszcze bliżej -Trzymaj dystans napaleńcu! -w tym samym momencie Zayn złapał mnie za biodra i podniósł do góry przybliżył się do basenu i wystawił swoje ręce, na których się znajdywałam nad basenem
-Przeproś albo będzie nurkować -zagroził
-haha frajer ,puszczaj bo nauczę Louisa posługiwać się kijem –zaśmiał się a ja nadal trzymałam się swojej poważnej postawy
-Daje Ci ostatnią szanse! Przepraszasz, czy nurkujesz?
-Pojebało Cię chłopczyku już do reszty puszczaj albo będę krzyczeć i ty będziesz się tłumaczył Louisowi, a ja mogę pokręcić coś w swojej wypowiedzi! Wiesz zdarza się -uśmiechnęłam się triumfalnie ,już miał mnie puszczać kiedy nagle Niall , Harry i Liam biegli rozpędzeni w naszą stronę by wskoczyć do basenu i nie zważając na nas wskoczyli do basenu potrącając Zayna. Skoro on wpadł to ja też postanowiłam trochę ich wystraszyć
-Nie umiem pływać! -zaczęłam krzyczeć i udając ,że się topie ,miałam niezły ubaw z ich min
Niall -wyglądał jak by był sparaliżowany
Zayn - podpływał do mnie z tak przerażoną miną jak nigdy ,naprawdę nikogo nie widziałam ,aż tak zdyganego.
Harry - wyglądał podobnie do Zayna
Liam- a on nie wiedział co ma zrobić czy ma się śmiać czy mi pomóc po krótkiej chwili cała czwórka zaczęła do mnie płynąc i usiłując ratować w tedy ja postanowiłam ,że za chwilę się ujawnię.
Zayn próbował mnie wyciągnąć i ku jego zdziwieniu on wylądował pod
wodą, a reszta zaczęła się śmiać lecz im też się nie upiekło. Zaczęłam chlapać ich wodą, ale co to było, nic w porównaniu mojej prawdziwej zemsty ,zastanawiałam się pod czas Zayn jeszcze nurkował nad tym, czy mam ich ostrzec przed moją zemstą, czy to a być niespodzianka. Ale co tam będzie zabawa, dam im sie bronić!
-Powiem tak ,to nie była zemsta ,zemsta was jeszcze czeka ,każdego po kolei ,trzymajcie się na baczność bo żaden z was nigdy jeszcze nie widział mnie, jak ja sie mszczę, a jak chcecie się dowiedzieć to podam wam namiary do tych którzy spotkali się z moją zemstą -spojrzałam na
nich a oni zaczęli sie śmiać oprócz Niall'a który ciężko przełknął ślinę ale nie tylko ja to zauważyłam chłopcy tez
-Horan, co ty boisz się jej przecież to baba?! –zaśmiał się Zayn
-Wiesz Zayn zobaczymy co powiesz jak moja zemsta Cię spotka i wiesz, ty
będziesz pierwszy który się o tym przekona! -uśmiechnęłam się złowieszczo po czym zorientowałam się ,że nadal jestem w wodzie, cała mokra! Na szczęście to był mój kostium kąpielowy na sobie.
Poszłam do pokoju nie zwracając na uwagi chłopaków którzy zachwycali się tym ,że jestem w stroju dwu-częściowym
- Bo wam gały wypadną! – rzuciłam na odchodne, patrząc na rozanielone miny chłopaków
Poszłam do pokoju, po to by wymyślić plan na nich na początku nie udawało mi się to ale potem już
miałam plan w głowie na Zayna uwezmę się najbardziej a pozostałym trochę odpuszczę i będę łagodniejsza ,nie traciłam na czasie postanowiłam ,że się przebiorę i zacznę wprowadzać w życie mój plan .
Najpierw poszłam do pokoju Zayna i zabrałam mu fajki. Przy sobie miałam farbę do włosów, kolor fioletowy ,ehh czasem takie rzeczy się przydają! Podmieniłam jego szampon z odżywką i wyszłam z pokoju potem poszłam do kuchni. Postanowiłam zemścić się teraz na Niall'u bo to będzie
najprostsze wzięłam wszystkie paczki chipsów ,żelków i  jedzenia które
lubi Niall, potem poszłam do jego pokoju i wyszukałam u niego jeszcze więcej jedzenia. Nie dziwiło mnie ,że je miał WSZĘDZIE nawet w szufladzie z BIELIZNĄ !Tak właśnie ,Horan ma jedzenie w szufladzie z bielizną, przysięgam, że znajdę mu dobrego psychologa. Postanowiłam ,że całe jedzenie dam do worka i zaniosę do piwnicy. Jak myślałam, tak zrobiłam!
Była już godzina 23:00 tak szybko czas leci no ale cóż ,takie życie
Teraz przyszedł czas na Harrego jemu zamierzałam wyprostować włosy. Poszłam do jego pokoju i o dziwo spał jak niemowlak wzięłam nagrzaną prostownice i delikatnie zaczęłam prostować mu włosy
 -Ale się będzie działo -powiedziałam szeptem sama do siebie ,trudno było powstrzymać mi się od śmiechu ,naprawdę po chwili skończyłam wyglądał tak śmiesznie aż zrobiłam zdjęcie swoim telefonem no więc tak:
Zayn -prawie skończony jeszcze mam taki jeden pomysł na niego
Harry -zrobione
Niall -zrobione
aha czyli jeszcze tylko Liam , -myśl , myśl co on lubi a czego
-powiedziałam do samej siebie
-no tak ale ty głupia jesteś! –skarciłam się w myślach
przecież on często płacze na filmach obejrzę z nim jakiś film lub bajkę ,zrobię zdjęcie i ponabijam się z niego ..hmmm chociaż nie może
Jemu odpuszczę w końcu on mi nic takiego nie zrobił no to świetnie ostatni cel to dokończyć zemstę dla Zayna, no ale to już nie dzisiaj, bo jest już północ. Nie mogę doczekać się ich reakcji...

No to mam nadzieję, że się podobało
zapraszam na blog z imaginami,
nowy, ale strasznie ciekawy, pomagam w publikowaniu :)

czwartek, 14 lutego 2013

#9# Praktyka czyni mistrza


Obudziły mnie jasne promieni słońca wpadające przez otwarte drzwi balkonowe. Uniosłem głowę z poduszki i rozejrzałem się po pokoju. Czyli to nie był sen. Ona naprawdę w nocy płakała, a ja zostałem z nią i utuliłem jak małą dziewczynkę do snu. Tylko… gdzie ona teraz do cholery jest? Miejsce obok mnie było puste. Materac był zimny, więc już długo jej nie ma. Nerwowo rozejrzałem się po pokoju. Nie było jej. Wstałem z materaca rzucając kołdrę na podłogę.  
Wyszedłem na balkon. Siedziała tam. Skulona pod ścianą, kolanami dotykała brody i patrzyłam się w panoramę rozciągniętą nad jej oczyma. Wyglądała tak bezbronnie.
- Hej – zacząłem nie pewnie. Spojrzała na mnie oczyma pozbawionymi blasku. Wyglądałam na zmęczoną życiem.
- Krzyczeli – jej głos był pozbawiony wszelkich uczuć. Wyglądała szaro. Tak bardzo chciałem ją pocieszyć, ale jak? – Samolot spadał, oni wszyscy wiedzieli, że zginą. Ci posrani piloci się poddali, nie walczyli o życie moich rodziców.
- Jess posłuchaj…
- Ja nie mogłam nic zrobić! Wołali mnie! – łzy ciekły po jej rumianych policzkach zostawiając mokre ślady. Usiadłem koło niej i przytuliłem Jess mocno. Nie potrzebowała słów, one nie przyniosły by jej ukojenia. Potrzebowała czuć, że nie jest sama.
Długo nie mogła się uspokoić. Dziwiło mnie, że jeszcze nie sięgnęła po papierosa. Pewnie wypaliła wszystkie i nie wie, gdzie pójść, żeby jej je sprzedali.
- Liam, kupisz mi fajki? – o mało nie udławiłem się własną śliną. Nadal płakała, ale zaczynała myśleć o używkach.
- Nigdy w życiu, zapomnij. Koniec z paleniem – powiedziałem stanowczo.
- Nie zabronisz mi – odparła spokojnie ocierając łzy.
- Nie, ale wszystko powiem Louisowi. Jesteś niepełnoletnia…
- Ale nie jestem już dzieckiem i mogę decydować o sobie! – warknęła odsuwając się ode mnie.
Wstała i weszła do pokoju. Ja siedziałem nadal delektując się przyjemnymi promieniami słońca.

***Harry***

Wstałem z łóżka prawą nogą i wziąłem swoje rzeczy i poszedłem do łazienki. Pech chciał, że Zayn był szybszy.
- Zayn wyłaź już stamtąd! – wrzeszczałem tłukąc pięściami w drzwi.
- Kochanie, jeszcze chwilę! Jeden kosmyk nie chce się ułożyć!
Wściekły zszedłem piętro niżej i wszedłem do drugiej łazienki. Ubrałem spodnie i koszulkę. Właśnie czesałem włosy, gdy drzwi on łazienki otworzyły się na oścież. Zaskoczony obróciłem się przodem do nich. Jess z dużą prędkością weszła w mnie. Dla zachowania równowagi zarzuciła mi ręce naszyję, pociągając przy tym delikatnie za włosy. Złapałem ją w tali i przyciągnąłem bliżej siebie.
- Przepraszam – bąknęła zawstydzona. Uśmiechnąłem się tylko na widok jej rumianych policzków.
 - Nie ma sprawy – wyrwała się z mojego uścisku i wyszła z łazienki zostawiając swoje rzeczy rozrzucone na podłodze.
Szybko pozbierałem się do kupy i szybkim krokiem wyszedłem z pomieszczenia. Krzyknąłem tylko łazienka wolna i zszedłem na dół. Rozsiadłem się wygodnie w fotelu wystawiając nogi na stół.
- Harry zabierz te nogi ze stołu! – warknął Niall.
- No dobra! – powiedziałem markotnie.
- Co robimy? – zapytał.
- Wydawało mi się, że siedzimy. Wiesz, mogę się mylić – powiedziałem uszczypliwie. Horan popatrzył na mnie z pod byka.
Wziąłem magazyn leżący na stoliku. Otworzyłem go na przypadkowej stronie. Ze zdziwieniem patrzyłem na dziwnie poukładane litery. Z dziwną miną przyglądałem się literce „o” z kreseczką u góry. Polski jest dziwnym językiem. Jedyne do z niego zrozumiałem to… Shakira! No to by było na tyle. Przeglądałem kolorowe zdjęcia. Nic nie rozumiałem z treści, ale pooglądać nie zaszkodzi. Nawet nie zauważyłem, że Jess usiadła koło mnie.
- Po co to oglądasz? Przecież i tak nic nie rozumiesz – wyrwała mnie z letargu.
- Jak się czyta tą literę – wskazałem na śmieszne „ó”
- To jest „ó” – powiedziała uśmiechając się szeroko, jej oczy jednak nadal były smutne.
- Śmieszny jest ten język, pełno nieznanych mi literek – zaśmiałem się – nauczyła byś mnie Polskiego?
- Ale on jest całkowicie nie przydatny – powiedziała zaskoczona.
- No i co! Ale ja chcę i koniec!
- Jesteś jak dziecko – zaśmiała się, a jej oczy się rozpromieniły. Wyglądała tak słodko. Lekko rozczochrane słomiane włosy, błękitne oczy. Cudowna dziewczyna.
- Idę się przebrać – powiedziała, wstała i po prostu wyszła.
 Niall siedział w ciszy i patrzył na wyłączony telewizor. Wyglądał na niewyspanego. Jego powieki opadały i unosiły się lekko. Patrzyłem, jak zmaga się z własnym pragnieniem snów. Ostateczną bitwę przegrał. Zasnął pochrapując cicho. Wyszedłem z salonu i skierowałem się do swojego lokum.

***Jess***

Słońce świeciło za oknem i zapraszało do wyjścia na zewnątrz. Postanowiłam nie ignorować jego zachęty. Weszłam do pokoju i ubrałam mój strój kąpielowy w paski. Wyciągnęłam ręcznik i postanowiłam zrobić użytek z basenu chłopaków. Owinięta ręcznikiem z spongebob’em wyszłam na podwórko. Okło dużego basenu ustawione było pięć leżaków. Podeszłam do jednego z nich i rzuciłam na niego żółty ręcznik plażowy. Usiadłam wygodnie i ubrałam okulary przeciwsłoneczne. Za te Ray Bany zapłaciłam kupę kasy, ale nie żałuję. Były wygodne i dobrze chroniły oczy przed wścibskimi promieniami słońca.
Wygrzewałam się zapominając o wszelakich zmartwieniach.
- Można się dołączyć – Zayn usiadł na leżaku tuż obok. W samych kąpielówkach położył się na leżaku.  Ręce skrzyżowała za głową. Mimowolnie przyglądałam się jego umięśnionym ramionom, klacie, wyrzeźbionemu brzuchowi. Imponujący widok. Wyglądał tak męsko. Kuźwa, o czym ja myślę?! – brudny gdzieś jestem?
- Nie, nie! Sorry! – powiedziałam zażenowana, że przyłapał mnie na tym jak się na niego patrzyłam. Obróciłam się na brzuch wystawiając plecy na działanie promieni słonecznych.
- Nasmarować ci je olejkiem? – zapytał nie pewnie.
- Jeśli możesz – odparłam uśmiechnięta. Wylał mi na plecy nieco olejku i zaczął go wcierać kolistymi ruchami. Najpierw ramiona, następnie kark. Z każdą chwilą czułam, jak przyjemne ciepło rozchodzi się w moim wnętrzu. Jego silne dłonie gładziły skórę wzdłuż kręgosłupa. Delikatnie dociskał dłonie do łopatek. Zjeżdżał coraz niżej pokrywając moje ciało tłustym olejkiem o zapachu Świerzych pomarańczy i brzoskwiń. Westchnęłam głośno.
- Już – powiedział zadowolony z siebie.
- Dziękuję, jesteś dobry w masażu – wyszczerzyłam się.
- Wiesz praktyka czyni mistrza. – odsłonił śnieżno białe zęby uśmiechając się uroczo. – Może przejdziemy się gdzieś?...


Taki krótki dzisiaj rozdzialik. Dlaczego? Aaaa, bo mam dla was konkurs! Mianowicie napiszecie następny rozdział do tej opowieści. Możecie zrobić co chcecie! Nie narzucam niczego! Termin upłynie 17 lutego 2013 roku. Nie mówię ile minimum znaków ma mieć rozdział, bo to zależy od was.
Prace wysyłacie na adres : jessica.blog.1d@gmail.com
Mam nadzieję, że się zgłosicie do konkursu.
Co do nagrody.
Rozdział wygranej osoby zostanie opublikowany, będzie mógł również nawiązać ze mną współpracę. Założymy wspólnie bloga o dowolnej tematyce. To już ustali się później. Oczywiście reklama bloga danej osoby znajdzie się na mojej stronie.

POZDRAWIAM
ArinStreal :* <3

niedziela, 10 lutego 2013

#8# Nie chcę zasypiać sama


Tak wiem! Miało być wczoraj, ale mój bardzo inteligenty brat Marcos zgubił MOJĄ(!) ładowarkę do laptopa, całe zapiski były na nim i dopiero dzisiaj pożyczyłam zasilacz od kolegi. Ale już dodałam i mam nadzieję, że mi wybaczycie, bo to wszysko jego wina! 

***Louis***

Jessica nie chciała mi nic powiedzieć. Zdradziła mi tylko tyle, że Niall jest świetny. Czyli, że oni razem, ten tego, no…?! Jeśli tak to urwę Horanowi jaja! Łaziłem za nią i starałem się wyciągnąć od niej jakieś informacje. Na próżno.
Weszła do swojego pokoju i usiadła do biurka. Wyjęła z teczki kartkę i zaczęła coś kreślić.
- Jess co cię łączy z Niallem? – zapytałem kładąc się na łóżku. Położyłem głowę na poduszce i poczułem nocny zapach męskich perfum. Dokładniej perfum Harrego. – I co, do jasnej cholery, robiłaś ze Stylesm w łóżku?!
- Jezuu, ale ty zboczony jesteś! Ty tylko o jednym! Skoro chcesz wiedzieć, to Harry potrafi zadowolić kobietę, a Niall – westchnęła – jest taki delikatny!
- Spałaś z nimi?! – krzyknąłem podnosząc się z miękkiej pościeli. Wybiegłem z pokoju z zamiarem urwania Harremu i Niallowi jaj.
Obaj siedzieli w salonie, Zayn spał na kanapie mamrocząc coś o cyckach pod nosem.
- Zabiję was obu! Jak matkę kocham, zginiecie marnie! – warknąłem podchodząc do Hazzy.
- Ale o co chodzi?! – wrzasnął wstając i uciekając, jak najdalej od niego.
- Nie rżnij głupa!
- Ja na serio nie wiem o co ci chodzi! – z przerażoną miną cofał się w stronę schodów.
- Takk?! A co robiłeś u Jessicy w pokoju?!
- Leżałem na łóżku i przeglądałem jej sms-y! Jeśli chodzi ci o ten, tego, to nic takiego nie było! – Czyli kłamała, a to podła kuzyneczka. Żebym dał jej spokój, nagadała na chłopaków. Z Niallem pewnie też kłamała.
- No chodź do mnie mała! – mruknął przez sen Zayn.
Wszyscy spojrzeliśmy zdziwieni po sobie. Podeszliśmy do niego bliżej i słuchaliśmy co mówi.
- Pokarz co tam masz. Och Jess, jesteś piękna…
- Zayn! – wrzasnął Harry, a zdezorientowany mulat spadł na podłogę. Super! Mam czterech facetów, fantazjujących o mojej kuzynce. – Jak ty się wyrażasz o mojej Jess?!
- Twojej?! – wrzasnął zaspany masując obolały pośladek. – Ona nie jest jeszcze twoja!
- Dobrze to ująłeś, JESZCZE! – powiedział zadowolony Harry.
- Jak dzieci! – do pokoju wszedł Liam. Jemu to chyba nie zależy na uwadze dziewczyny. I dobrze, o jednego mniej! Chociaż wolałbym, żeby to on się nią interesował, a Zayn albo Harry byli obojętni co do niej.

***Jessica***

No dobra! Skłamałam! Ale on nie dał by mi spokoju i musiałbym powiedzieć mu o prochach, i o tym że Niall je znalazł! Miałam chociaż spokój. W spokoju rysowałam twarz dziewczyny. Miała mieć w miejscu ust kości i zęby. Taki miałam „widzi miś” i tak rysowałam.
- Mogę? – przez uchylone drzwi wystawałam głowa blondyna.
- Wchodź – odpowiedziałam obojętnie nie przestając rysować.
- Powiedziałaś Louisowi, że spałaś ze mną i Harrym – powiedział opierając podbródek na czubku mojej głowy.
- O tak myślał, a…
- A ty go w tym przekonaniu utwierdziłaś. – nastała chwila ciszy – To ty narysowałaś?!
Wyrwał mi kartkę i zaczął dokładnie oglądać szkic. Nie protestowałam, wyszedł nieźle, więc nie miałam się czego wstydzić.
- Ja pokarzę chłopakom! – krzyknął uśmiechnięty Horan i pobiegł w stronę schodów.
- Nie! – krzyknęłam za nim – Niall wracaj!
Zbiegłam schodami na dół. W salonie siedział tylko Liam, który obrzucił mnie wrogim spojrzeniem. Jej! Czyli my nadal się nie tolerujemy?! Dobra, mi to nawet na rękę!
W kuchni wszyscy zebrali się wokół Zayna siedzącego na białym krześle. Przed nim  leżał rysunek. Gdy weszłam wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę.
- Masz talent dziewczyno, powinnaś go rozwijać! – powiedział Harry.
- Wcale, że nie. Rysuję, bo lubię. To nie ma nic wspólnego z talentem. – zarumieniłam się.
- Zgadzam się z Harrym. Umiesz coś jeszcze, o czym nie wiemy? – zapytał Zayn.
- Nie! – skłamałam. Nie chciałam mówić im o tym, że tańczę. Nie muszą wiedzieć. Jeszcze Louis by mnie wysłał na jakieś lekcje, albo czort wie co.
Usiadłam na przeciwko Zayna.
- Głodny jestem! – jęknął Niall.
- Dzisiaj obiadu nie będzie! – wrzasną uśmiechnięty Louis.
- Co?! – blondynowi oczy się zaszkliły.
- Żarcik taki! Zamawiamy pizze! – wybiegli z kuchni. Zostałam z Zaynem sam na sam.
Nastała cisza. Krępująca i długa.
- Wybacz, że na ciebie tak naskoczyłem. Tak wyszło. Byłem wściekły za twoje zachowanie – zaczął niepewnie palcem wskazującym marząc po konturze twarzy kobiety z obrazka.
- Nie, to ja przepraszam. Głupio się zachowałam, od początku. Jestem dla was wredna, ale nie potrafię inaczej – powiedziałam uśmiechając się do niego blado. Odwzajemnił ten uśmiech.
- Jak zadzwonił telefon i Louis się do wiedział o tej katastrofie – powiedział spoglądając na mnie – to nie wiedział co robić. Jest twoją jedyną rodziną, która może się tobą zaopiekować. Martwił się o ciebie i twoją przyszłość. Chciał rzucić karierę i lecieć do ciebie, do polski. Ledwo co udało się nam go namówić, żeby sprowadzić ciebie do nas. Uważał, że odciągnięcie cię od znajomych, szkoły i znanych ci miejsc pogorszy sprawę. I miał rację. Z opisu wynikał, że jesteś wesoła, grzeczna i nieuciążliwa. Ale ciągle się z nami kłócisz, bo nas nie znasz. Nie ufasz nam. Boli mnie tylko jedna rzecz… - zrobił pałze i wziął głęboki oddech – Nawet nie chcesz nam dać szansy, żeby się z nami poznać.
Chciał wyjść, ale odezwałam się łamiącym się głosem.
- Ja nigdy nie miałam rodziny – zatrzymał się i spojrzał na mnie przez ramię – rodzice zawsze zaganiani, nie mieli dla mnie czasu. Cały czas radziłam sobie sama. Miałam tylko przyjaciół, z którymi spędzałam czas. Teraz kiedy ich nie ma… ja nie… - po policzkach pociekły mi łzy. Bolesne wspomnienia wracały. Katastrofa, przeprowadzka. Zayn podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. Nic nie mówił. Wiedział, że nie chcę litości. Potrzebowałam czuć, że nie jestem sama. Łkałam wtulona w jego ramię. Teraz potrzebna mi była dawka koki, ale Niall wszystko wypieprzył. Nawet fajek nie mam.
- Już dobrze – mulat pogładził mnie po głowie – Chodź! Idziemy obejrzeć film – powiedział radośnie łapiąc mnie za przedramię. Weszliśmy do salonu. Liam wściekłym wzrokiem spojrzał na mnie, ale zaraz złagodniał. Musiałam wyglądać strasznie. Usiadłam koło Nialla. On objął mnie ramieniem nic nie mówiąc.
Horror, znowu! Tym razem film „Trzydzieści dni mroku”. Wampiry. Ale nie takie zakochane wampirzątka, całujące się po kątach i walczące z innymi wampirządkami. Krwawe sceny. Królowa kąpiąca się z metalowej misce z krwią. Nawet, nawet film.
Dzwonek do drzwi. Naill wstał gwałtownie zostawiając mnie samą.
- Pizza! – wrzeszczał biegnąc do drzwi. Po mojej prawej siedział Liam.
- Mogę się oprzeć – zapytałam nie patrząc na niego.
- Eee… noo… czemu by nie – odparł zakłopotany. Oparłam się o jego ramię i dalej oglądałam film. Liam nie ruszał się, jakby się bał, że sieknę go prądem, gdy to zrobi. Ludzie! Uwierzcie! Ja nie jestem „babajędzą”!
Horan wrócił do salonu z trzema wielkimi pizzami. Postawił dwie z nich na stole, a jedną zagarnął dla siebie. Ja nie byłam głodna. Harry kłócił się z Zaynem o to czyj będzie największy kawałek. Szybko rozwiązałam spór.
- Niall, patrz jaki wielki kawał pizzy!
- Moje! – krzyknął i zabrał trójkątny kawałek, a Malik i Stylse patrzyli zdziwieni.
- Rozwiązałam spór! – powiedziałam radośnie.
- Jesteś w tym świetna – powiedział Horan przełknąwszy kęs ciasta z sosem pomidorowym i dodatkami.
Film się skończył. Wstałam i bez słowa poszłam na górę. Miałam ochotę na spacer. Przebrałam się więc, zabrałam telefon z półki i zeszłam na dół.
- Idę się przejść! – krzyknęłam do chłopaków.
Szłam powoli zatłoczonymi uliczkami. Ze słuchawek płynęła uspokajająca muzyka. Czasem warto jest pobyć samemu i przemyśleć parę spraw. Szłam w nieznanym kierunku, patrząc na nazwy ulic. Londyn, piękne miasto, ale czuję się tu obco.
Doszłam do Big Bena. Piękna, strzelista budowla. Niby nic, zegar na wieży, ale jednak kawał historii i sztuki. Pożałowałam, że nie wzięłam portfela. Mogłabym pójść na LondonEye. No trudno następnym razem. I tak mam lęk wysokości, więc siedziałabym jak trusia i nie pooglądałabym Londynu z góry.
Robiło się późno. Szarówka zaczęła ogarniać coraz bardziej spokojne ulice. Ruszyłam w drogę do domu, a moim towarzyszem był wiatr i muzyka.

***Liam***

Zaskoczyłam mnie, gdy zapytała mnie czy może się oprzeć o moje ramię. Nie darzyliśmy się sympatią, ale coś się stało. Miała oczy czerwone od płaczu. Policzki rumiane i usta spuchnięte. Wyglądała mizernie, tak biednie.
Z Dan mi się nie układa, jest coraz gorzej. Naskakujemy na siebie i kłócimy się o byle co. Wszystko się psuje. Ale nic na to nie poradzę.
Przeleżałem  resztę dnia w łóżku użalając się nad sobą. Do chłopaków zszedłem dopiero wieczorem. Usiadłem z nimi przed telewizorem.
Do domu weszłam Jess. Miała twarz zarumienioną od dującego wiatru, włosy rozczochrane, ale była jakby uśmiechnięta.
- Cześć – powiedziała krótko.
- Hej, oglądasz z nami? – zapytał z nadzieją Harry.
- Nie, pójdę się położyć, ale dzięki za propozycje Harry. Dobranoc! – pobiegła na górę.

*** 

Spać położyłem się późno, nawet bardzo. Coś koło godziny pierwszej nad ranem. Może trochę po. Wierciłem się nie mogą znaleźć dogodnej pozycji by odpłynąć w krainę snów. Nuciłem sobie jakieś bzdury pod nosem. Z każdą chwilą moje powieki stawały się coraz cięższe.
- Mamooo! – usłyszałem płaczliwy krzyk w pokoju obok.
Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju Jess. Leżałam na łóżku wierzgając i mamrocząc coś pod nosem. Podszedłem do niej i usiadłem na skraju posłania.
- Jess?
- Mamo, nie! Samolot! – płakała przez sen.
- Jess?! – powiedziałem głośno.
Obudziła się wstała gwałtownie, rzucając mi się na szyję. Wtuliła się we mnie. Płakała. Była mokra od potu, jej skóra kleiła się do mojej.
- Jess, to tylko koszmar, już dobrze. – szepnąłem jej do ucha.
- Oni spadali, spadali a ja nie mogła im pomóc. Mama płakała, ona wiedziała, że już więcej mnie nie zobaczy. Dlaczego akurat oni?! – wtuliła twarz w moją szyję. Gorące łzy stykały się z moją skórą.
- Idź spać, to był tylko koszmar.
- Zostaniesz ze mną? Proszę, ja nie chcę zasypiać sama – spojrzała na mnie oczyma zaczerwienionymi od słonych łez. Nie mogłem jej tak po prostu zostawić. Położyła się kładąc głowę na białej poduszce. Wślizgnąłem się pod kołdrę i przytuliłem ją do siebie. Mogło to dwuznacznie wyglądać, ale trudno. Nie mogłem zostawić ją samej sobie. Jej obecność dobrze na mnie podziała. Zasnąłem w mgnieniu oka. 

No i jest ósmy. Mam nadzieję, że się podoba.
Dziękują za nominację, odpowiedzi na pytania znajdziecie w zakładce "Nominacje"
Obiecałam więc pozdrowię: Moich kochanych braci
Andiego, Lamberta, Tolivera, Alexa, Marcosa i Enrica.
Najlepszą psiapsiólę Roksanę i mojego Sebastiana.
Ktoś jeszcze?
A no tak! Jak mogłam zapomnieć o moich bliźniakach Albinie i Denisie :*
Kocham was wszystkich 
ArinStreal <3

piątek, 8 lutego 2013

#7# Nie opuszczaj mnie


Rano nie mogłam podnieść głowy z poduszki. Przenikliwy ból rozdzierający skroń przypominał o wczorajszym wieczorze. Kurde, nic nie pamiętam. Zwlokłam się z łóżka i powłóczywszy nogami wlazłam do łazienki. Długa kąpiel nieco ukoiła mój umysł. Wyszłam z wanny i ubrałam się. Włosy spięłam w kucyk.  Musiałam zatuszować sine wory pod oczami. Wyszłam z łazienki. Pech chciał, że wpadłam wprost na Liama.
- I co? Trzeźwa? – burknął.
- Taa!
- A może małe wyjaśnienia? Albo chociaż przepraszam? – powiedział kręcąc głową.
- Niby za co mam przepraszać? – podrapałam się po głowie, a niesforna grzywka opadła mi na oczy.
- Ooo! Tak się schlałaś, że nic nie pamiętasz? – zapytał sarkastycznie.
- Daruj sobie! – krzyknęłam i zeszłam na dół.
W kuchni siedział Zayn. Popatrzył na mnie i spuścił wzrok wbijając go w ziemię. Nie rozumiałam co się dzieje. Co ja wczoraj robiłam?!
- Pamiętasz cokolwiek z wczorajszego dnia? – zapytał mnie.
- Eee… nie! Czyli wszystko poszło po mojej myśli! – powiedziałam wyciągając jogurt pitny z lodówki.
- Taki był twój plan?! – wrzasnął – Całować się z Harrym w klubie, tańczyć z Niallem i ciągnąć mnie do łóżka?!
- Co?! – nie wiedziałam czy on mówi poważnie, czy tylko sobie żartuje żeby mnie wkurzyć. Minę miał poważną, ale skoro umie śpiewać, to może też ma talent aktorski.
- Gówno! Traktujesz nas podle, a potem okazujesz czułości! – mówił z wyrzutem. Nie chciałam go więcej słuchać. Dość! Wyszłam z kuchni i pobiegłam schodami na górę. Trzasnęłam drzwiami od pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wszystko jest nie tak! Ja chcę wrócić! Do domu, do Polski! Wzięłam paczkę fajek i wyszłam na balkon. Odpaliłam jednego z nich i zaciągnęłam się dymem, delektując się jego ostrym smakiem. Zayn mnie zdenerwował, ale miał prawo na mnie wrzeszczeć. Już nieraz Daga opowiadała mi, co robiłam po pijaku. Raz podobno próbowałam wleźć na świerka stojącego koło domu Kubsona. Szło mi tak dobrze, że wlazłam do połowy iglaka i Szanita leciał po drabinę, żeby mnie stamtąd zdjąć.
Trudno, i tak ich nie lubię, więc co się będę przejmować?! Zmartwił mnie tylko ten pocałunek z Hazzą. Nie wyglądało to dobrze. Jak ja się wytłumaczę ze swojego zachowania?
Skończył mi się papieros, a ja czułam niedosyt. Odpaliłam kolejnego.
Wypaliłam całą paczkę i nadal miałam niedosyt. Głowa mnie bolała, a nie miałam nic na kaca. Postanowiłam się położyć. Włożyłam słuchawki do uszu i zasnęłam.

***

Obudziłam się w złym humorze. Głowa nadal bolała. Niechętnie rozchyliłam ociężałe powieki. Na łóżku siedziała postać. Tak jasne włosy w tym domu miał tylko Niall. Uniosłam się na łokciach i zaspanymi oczyma spojrzałam na Nialla. Miał dziwną minę, sama nie wiem co ona wyrażała.
- Cześć Niall – jęknęłam.
- Co to jest?! – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Pokazał mi przeźroczysty woreczek z koką. Popatrzył na mnie z obrzydzeniem.
- Grzebałeś w moich rzeczach?! – wstałam gwałtownie i złapałam się za plecy czując przenikliwy ból w lędźwiach.
- Coś ci jest? – zapytał ztroskany.
- Nie! Oddaj! – powiedziałam starając się wyrwać mu woreczek z ręki. Byłam od niego wyższa, ale nadal słabsza. Łzy napływały mi do oczu.
- Po co ci to? – zapytał wkurzony. Nie rozumiem o co się tak wściekał! To moja sprawa, co ja go obchodzę?! Jego błękitne oczy przepełnione były wstrętem i troską. Sam nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Proszę oddaj, ja bez tego nie przeżyję! – łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Jess, daj spokój! Po co ci to?! – zapytała przytulając mnie.
- Ja nie dam rady… bez… tego żyć – szlochałam mu do ucha wtulając się w jego ciało. – tego wszystkiego jest za dużo. Rodzice, a właściwie ich brak! Przeprowadzka, strata przyjaciół. Ja nie daje rady!
- Spokojnie! – uciszał mnie Niall, delikatnie gładząc moje włosy – Masz Louisa, masz nas!
- Niall, ale tylko ty mnie lubisz! Reszta zachowuje się w stosunku do nie chamsko. Nie chcę się z nimi przyjaźnić, ja nawet nie chcę ich znać! Jedyne czego pragnę, to wrócić do domu i zapomnieć o tym wszystkim.
- Spędziłaś z nami tylko dwa dni! Proszę, ja cię lubię, nawet bardziej niż lubię! Jesteś moją przyjaciółką. Jessica po co ci te wszystkie narkotyki. Nie jesteś ćpunem!
- Horan za późno, już nim jestem i to od dawna. Nikt tego nie zmieni, nawet ty. Oddaj mi to, proszę! – błagałam go, ale on był nie ugięty.
- Dość! – wrzasnął i pobiegł w stronę łazienki. Oczywiście próbowałam go zatrzymać, ale moje groźby prośby i błagani nic nie dawały. Podszedł do umywalki i otworzył woreczek. Chciałam mu przeszkodzić, ale nie potrafiłam,  nie wiedziałam w jaki sposób. Wysypał całą jego zawartość do otworu odpływu i odkręcił kurek. Strumień zimnej wody spłukał resztki narkotyku.
- Dlaczego? Gdybyś był moim przyjacielem nie zrobiłbyś tego! – wrzeszczałam.
- Nie! Ja jestem twoim przyjacielem i nie będę patrzeć, jak się trujesz!
Już nie byłam wściekła, byłam bezradna.
- Nie płacz, nie warto. Poradzisz sobie bez tego. Ja ci pomogę, nic nie powiem Louisowi, ale obiecaj, że więcej nie tkniesz tego świństwa. – przytulił mnie mocno. Przy nim czułam się bezpieczna. Był, ja starszy brat. Właśnie on był mi potrzebny.

***Nialler***

Miałem wejść cichutko i wziąć słuchawki z szafki. Tylko tyle! To co znalazłem w szafce nocnej przeraziło mnie i zaniepokoiło. Popatrzyłem jak Jess śpi błogo. Ona to bierze? Skąd ona to ma?!
Zaczęła się budzić. Zaspanymi oczyma spojrzała na mnie. Nie mogłem, czułem do niej wstręt. Może nie wyglądała, jak ćpun, ale nim była. Po krótkiej wymianie zdań nie wytrzymałem. Pobiegłem do łazienki i pozbyłem się tego gówna. Jess wpadła w histerie, nie wiedziałem, jak ją uspokoić. Dobrze, że byliśmy sami, bo zaraz zbiegła by się reszta i musiałbym im wszystko tłumaczyć. Przytuliłem ją mocno.  Chciałem, żeby obiecała mi, że nie będzie już ćpać.
- Obiecuję! – zaszlochała. Rozumiałem ją… po części. Branie było dla niej jak lek na uspokojenie. Pierwszy raz wyglądała, jak bezbronna siedemnastolatka, a nie, jak dwudziestolatka gotowa nawrzeszczeć na każdego, kto nadepnie jej na odcisk. – Niall nie zostawiaj mnie!
- Nie zostawię cię, chodź do pokoju – poszliśmy do mojej sypialnie. Jessica położyła się na łóżku.
- Ja nie dam rady. Chciałabym umrzeć, zdechnąć, jak bezpański kundel! – warknęła cicho, chyba myślała, że tego nie usłyszę.
- Nawet tak nie mów! Jesteś piękna, inteligentna i rezolutna! – położyłem się koło niej. Przytuliłem Jess mocno. Oboje zasnęliśmy.

***Harold***

Wróciliśmy do domu z zakupów. Kupiłem Niallowi trzydzieści paczek żelków i worek cukierków. Ja nie wiem gdzie on to mieści! Wziąłem torby z zakupami Nialla i ruszyłem w stronę jego pokoju. Otworzyłem drzwi i… o ja pierdole! Uprzedził mnie! Horan leżał na łóżku z Jessicą. Oboje spali wtuleni w swoje ciała. Pięknie! Horan poderwał dziewczynę szybciej niż Styles! Zayn i Liam też się wkurzą, oni też mieli na nią chrapkę. No może Liam się do tego nie przyznawał, ale to było po nim widać! Położyłem siatki na ziemi i wskoczyłem im na łóżko!
- Wstawać! Wstawać! – wrzeszczałem tak głośno, że Niall przestraszony spadł z łóżka. Jessica nie wiedziała co się dzieje.
- Harry! Przestań! – krzyczała. Skoczyłem i położyłem się koło niej, przyciągając Jess bliżej siebie. Oparła wyciągnięte ręce o mój tors, żeby zachować dystans.  – Nie pozwalaj sobie!
Do pokoju wlazł Louis.
- Hazza, nie dotykaj jej! – wrzasnął grożąc mi ogórkiem.
- No, a Niall może ją dotykać?! – zacząłem się bronić.
- Niall, może! – Jess wyrwała się z moich rąk i wstała z łóżka. – Przyjaciele mogą!
- Czy ktoś powie mi wreszcie o co chodzi?! – pytał podniesionym głosem Louis.
Jess wyszła z pokoju, jakby nigdy nic. Louis poleciał za nią. Zostałem sam na sam z Horanem.
- Wiedziałeś,  że mi się podoba! – powiedziałem z wyrzutem.
- No to do niej startuj! Bronię ci?! – powiedział kładąc się powrotem na łóżku.
- Widzę, że wam się dobrze układa. Nie spodziewałbym się tego po tobie – Pokiwałem głową z dezaprobatą.
- Daj spokój, ty się nie przytulasz ze swoją przyjaciółką. Styles, wiem, że ci się podoba i nie oddasz jej bez walki, ale walcz raczej z Zaynem i Liamem, a nie ze mną! – zaśmiał się. Wyszedłem z jego pokoju trzaskając drzwiami.
- Dzięki za żelkiiii! – wrzasnął za mną.

No i rozdział siódmy już jest.
Trochę krótki, ale cierpię na niedobór weny,
Piszę jeszcze dwie książki i akurat zebrałam się na pisanie demonów :D
Zapraszam do komentowania i obserwowania.
Zapraszam też na mój drugi blog, jest w lubryczce moje blog ;)
Jeszcze jedo pytanie. Co sądzicie o moim obrazku?

środa, 6 lutego 2013

#6# Ja chcę zatrąbić!


Postanowiłam, że pójdę na imprezę. Nie mam zamiaru siedzieć z nimi i udawać, że jesteśmy przyjaciółmi. Jednak iść na imprezę o godzinie 14:00 to chyba kiepski pomysł. Wyjęłam telefon z kieszeni i wysłałam sms-a do Louisa.
„Masz może kartki papieru i ołówek?” szybko dostałam odpowiedź.
„Pewnie, zaraz ci je dostarcze”
Siedziałam na łóżku patrząc na zdjęcie moje i Alana, zrobione w przedzień wyjazdu. Jakoś ciężko zrobiło mi się na duszy, gdy myślałam o tym, że teraz może siedzieć z jakąś dziewczyną w parku i wpychać jej język do gardła.
Z nostalgii wyrwało mnie pukanie do drzwi. Do środka wszedł Harry z teczką w ręku i małym piórnikiem.
- Zgłosiłem się na ochotnika, żeby ci to przynieść. Zayn bał się, że go rozszarpiesz.
- Jaki on męski – burknęłam sarkastycznie
- Liam powiedział, że się nie lubicie i nie chce się znowu z tobą kłócić. A o co się kłóciliście?- zapytał wręczając mi przybory.
- Nie ważne. Dzięki za kartki.
- Dziękuj Zaynowi, nie mi. To on jest uzdolniony plastycznie. Ja narysuję najwyżej ludzika z patyków – uśmiechnął się, a w policzkach pojawiły mu się dołeczki, jak u małego dziecka.
Usiadłam do biurka i wyjęłam pustą kartkę. Styles położył się n  moim łóżku. Zaczął coś sobie nucić pod nosem machając stopami. Raczej nie miał zamiaru mnie opuścić. Jak nie, to nie! Niech siedzi!
Zaczęłam rysować zarys postaci. Smukła kobieta zakryta prześcieradłem. Taką miałam wizję. Wszystko w ołówku. Bez cieni. Przejrzysty obraz.
Po godzinie chaotyczne kreski zaczęły układać się w sensowną całość. Jednak nadal czegoś mi brakowało. Niby nienajgorsza a dziewczyna, ale była… pospolita! Jedna kreska tu, trzy kreski tam. Linia falowana i tu jeszcze dorysuję parę piórek. Poprawię kontur. Po ponad półtorej godziny moje „dzieło” było skończone. Zaczęłam szukać telefonu. Chciałam zrobić zdjęcie i wysłać Alanowi, Dadze i Kubsonowi. Nigdzie jednak nie mogłam znaleźć mojej komórki. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam Hazzę z moim telefonem w ręku. Obok niego stał włączony komputer.
- Co ty robisz? – zapytałam wstając energicznie.
- Wiesz chciałem przeczytać twoje sms-y, ale nic z nich nie rozumiałem, więc wziąłem translator. – uśmiechnął się do mnie.
- Co?! – wrzasnęłam
- A kto to jest Alan? Bardzo ciekawe rzeczy do siebie piszecie. – zaśmiał się. Tego było za wiele. Rzuciłam się na niego. On tylko się śmiał.
- „Tęsknie misiu!”, „Chcę poczuć twoje gorące usta!” – cytował wiadomości, które dostałam od Alana. – A dobrze całujesz? – zapytał przygniatając mnie do materaca. Szarpałam się i wierzgałam nogami, ale był zbyt silny. Usiadł mi na brzuchu i zaczął dalej przeglądać sms-y. Denerwował mnie coraz bardziej. Wpienił mnie jeszcze bardziej niż Liam!
- Fajną masz tapetę – burknął już mnie radośnie.
- Złaź ze mnie i oddaj mi telefon! – zaczęłam wrzeszczeć.
- A krzycz! Louis poszedł na spacer, Zayn i Niall siedzą na dole i pewnie się z ciebie śmieją. Tylko Liam może ci przyjść z pomocą! – zamyślił się – Nie, chociaż nie. Wy się przecież nie lubicie.
Czyli co? Miałam wołać Zayna, albo Nialla, którzy siedzą na dole i się mnie boją? Czemu oni się mnie boją? Aż taka obrzydliwa jestem?! Wychodziło na to, że muszę schować dumę do kieszeni i zawołać Liama. Tylko on mógł mi pomóc. Nie! Chociażbym miała tak siedzieć do jutra to nie poproszę go o pomoc! Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i staną w nich Niall.
- O! Niall! Ja cię proszę, zabierz stąd swojego kumpla i zamknij go w jakiejś klatce! – wrzeszczałam starając się zrzucić natręta.
- Ona lubi takie gry wstępne! – powiedział Hazza.
- To ja może nie będę przeszkadzał! – zaśmiał się Nialler.
- Nie, no proszę! Nie zostawiaj mnie z nim. Zgniata mi żołądek. Ma strasznie kościstą dupę! – krzyczałam.
Horan wyszedł. Super!
- Mam kościstą dupę? Wszystkie moje dziewczynki lubią moje pośladki! – powiedział, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- No złaź!
Drzwi do pokoju znowu się otworzyły. Do pokoju wlazł Zayn.
- Harry dawaj telefon! Ja też chcę popatrzeć! – Harry wstał ze mnie i wybiegł z Zaynem z sypialni. Oczywiście pobiegłam za nimi. Byli jednak cwani i zamknęli się w jednym z pokoi. Łupałam w te drzwi, ale na marne. Nie otworzyli mi. Doszłam do wniosku, że stanie pod tymi cholernymi drzwiami nie ma sensu. Bateria była słaba więc telefon zaraz się rozładuje. Wróciłam do swojego pokoju. Z szafy wyjęłam paczkę papierosów. Wzięłam jednego z nich i wyszłam na balkon. Przyjemny wiaterek schładzał moją zgrzaną twarz. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się szarym dymem. Oparta o barierkę patrzyłam na duży ogród z basenem. Im to dobrze. Mają wszystko.
- Liiiiammm! – na korytarzu słyszałam krzyki Harrego. – Jaki masz telefon?!
- IPhon`a – wrzasnął Liam. Zgasiłam papierosa i wybiegłam na korytarz. Liam stał przy schodach w samych spodenkach.
- Pożycz ładowarkę! – krzyknął Malik.
- Nie! – Podbiegłam do Liama. – Nie dawaj im!
- Bo co? – zapytał sarkastycznie. – Okrzyczysz mnie?!
- Oni czytają moje prywatne rozmowy. Jesteś inteligentny i uczciwy. Proszę cię, jak przyjaciela – Taaa, jak przyjaciela? Sama  nie wiem dlaczego tak powiedziałam.
- Haroldzie! Dawaj ten telefon! Naładuje go! – krzyknął i ruszył do swojego pokoju. Pobiegam za nim. Złapałam go za ramię.
- Dlaczego mnie tak nie lubisz? – zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
- To samo pytanie mógłbym zadać tobie! – burknął. Do pokoju wpadł Styles z moim telefonem. Dał go Liamowi. Miałam ochotę wyrwać kłaki oby dwu! – Masz i nie jęcz mi nad uchem, mam większe zmartwienia! – podał mi telefon. Harry spiorunował go wzrokiem.
- Dlaczego?! – wrzasnął.
- Bo on jest normalniejszy niż ty! - powiedziałam do Hazzy.
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przygotowywać się na imprezę. Miałam ochotę najebać się do nieprzytomności. Tak dla odreagowania. Przekopywałam szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego.  Znalazłam wreszcie to, czego szukałam. Przebrałam się szybko, uczesałam długie do pasa włosy. Byłam gotowa. Była godzina 17:49. Za wcześniej, żeby gdziekolwiek wychodzić. Usiadłam na łóżku i włączyłam LOL'a. Od razu zauważyłam, że Kubson i Szanita są Online. Nie gadaliśmy, po prostu zaczęliśmy grać. Na początek starcie z botami. Tak dla rozgrzewki. Wybrałam Kayle, niby nieszkodliwa postać, ale potrafi narobić szumu jeśli umie się nią grać.
Oczywiście z Botami wygraliśmy. Przyszła pora na walkę z żywym przeciwnikiem. Siedząc przy komputerze minęły mi dwie godziny. Na zewnątrz zaczęło się ściemniać. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na półkę. Ubrałam dżinsową kurtkę i zeszłam na dół.
- A ty dokąd? – drogę do wyjścia zatarasował mi Zayn.
- Wychodzę, na imprezę – powiedziałam beznamiętnie i spróbowałam przecisnął się koło niego.
- W takim stroju?! A Loui wie? – zapytał zdziwiony i zlustrował mnie przenikliwym spojrzeniem.
- Nie musi wszystkiego wiedzieć! Na przykład nie musi wiedzieć, że w czasie oglądania filmu macałeś mnie po udzie. No wiesz… ja mu mogę powiedzieć…
- Dobra! Idź! – niechętnie zszedł mi z drogi. Wybiegłam przed dom i ruszyłam chodnikiem do najbliższego nocnego klubu.

***Zayn***

I niby co ja miałem zrobić? Cholerna szantażystka! Jest ładna, nawet bardzo, ale przegina. Nie mogłem siedzieć bezczynnie. Nie wiadomo co tej małolacie do łba strzeli. Poszedłem do chłopaków, którzy siedzieli w salonie i w błogiej nieświadomości oglądali film.
- Tomo! Twoja kuzyneczka właśnie poszła na dyskotekę. Ubrana w bardzo wyzywający strój! – powiedziałem stając przed Louisem i zasłaniając mu ekran telewizora.
- Co?! – powiedział wstając energicznie.
- To co słyszałeś!
- Dlaczego jej pozwoliłeś? – warknął Harry.
- A co miałem zrobić?! Przykuć ją do krzesła? Litości, lepiej chodźcie ją znaleźć zanim upije się w trupa.
Wszyscy poszliśmy się przebrać. Byłem ciekaw, jak my ją znajdziemy. Liam coś wymyśli, on jest mądry i wie co robić.
Zbiegłem na dół potykając się o własne nogi. Wszyscy byli już gotowi. Harry cieszył się, że idziemy potańczyć, ale Louis zaczął na niego krzyczeć, że Jess jest nieobliczalna i nigdy nic z nią nie wiadomo. Rozumiem o co mu chodziło. Widać to po niej.
Wsiedliśmy do samochodu Liama i ruszyliśmy.

***

Dwie godziny jeździliśmy od jednego klubu do drugiego. Jak kamień w wodę. Traciliśmy już nadzieję, że się znajdzie. Harry narzekał, że chce mu się pić. Nie! On twierdzi, że chce mu się chlać. Zrezygnowani odwieźliśmy Louisa do domu i pojechaliśmy odreagować. Liam zawiózł nas do nowo otwartego klubu. Nawet niezły. Gdy weszliśmy na salę moje uszy zaatakowała głośna muzyka. Parę zarąbistych lasek wywijało na parkiecie. Kręciły powabnie biodrami kuszą chłopaków stojących przy barze. Jedna z nich przykuła moją uwagę. Wysoka blondynka w szpilkach tańcząca z jakimś pakerem.
- O kurwa! – zakląłem
- Co? – zapytał wrzeszcząc mi do ucha Harry.
- Znalazłem Jessicę! – palcem wskazałem dziewczynę wypinającą tyłek w stroną nieznanego mi gościa. Hazza dostał wytrzeszczu, a Liam zaniemówił. Chyba tylko ja miałem trzeźwe myśli. Wszedłem na parkiet i podszedłem do bawiącej się złośnicy.
- Odbijamy! – krzyknąłem zaskoczonemu chłopakowi w twarz. Nie zareagował.
Teraz to dla mnie wywijała biodrami. Jej zalotny uśmiech powodował u mnie dreszcze. Była bardzo pijana. To było widać.
- Postawisz  mi drinka? – zamruczała mi do ucha.
- I tak już jesteś wstawiona! Jedziemy do domu! Lou wyrywa sobie włosy z głowy.
W odpowiedzi odwróciła się do mnie plecami i przycisnęła swoją pupę do mojego krocza. Boże, co ona ze mną robi?! Tańczyliśmy, a ja nie potrafiłem… nie! Ja nie chciałem tego przerwać! W końcu muzyka się skończyła i Jess jakby nigdy nic, poszła do baru i zamówiła sobie drinka. Poszedłem za nią.
- Idziemy do domu. – Liam złapał Jessicę za rękę.
- Nie tatusiu! Ja chcę jeszcze zostać! – zaśmiała się. Wstała i pocałowała stojącego obok Liama Hazzę. Nic by nie było w tym dziwnego, tyle że pocałunek był długi i namiętny. Sam Styles nie wiedział co zrobić! Patrzyłem, jak pijana Jess podchodzi do Nialla i wyciąga go na parkiet. Popatrzył zdezorientowany na nas. Sami nie wiedzieliśmy co robić.
Po pół godzinie ciężkich starań udało nam się wyciągnąć dziewczynę z klubu. Zmęczony tańcem Horan zadzwonił do Louisa. Ja w tym czasie prowadziłem pijaną Jess do samochodu.
- Kochasz mnie?! – zapytała wieszając się na mojej szyi. Patrzyła na mnie tymi błękitnymi oczyma,  a ja nie wiedziałem co powiedzieć.
- Eee… noo – burknąłem.
- Dobra Jess! Koniec tego! Do samochodu – rozkazał Liam.
- Ja prowadzę! – krzyknęła chwiejnym krokiem podchodząc do drzwi kierowcy. Boże, co ona brała?!
- Siadaj z tyłu! – Harry pociągnął ją za sobą i oboje wsiedli co samochodu. Usiadłem koło nich. Jessica kleiła się do Hazzy. Jemu to nie bardzo przeszkadzało. Wręcz cieszył się z tego. Bus ruszył.
Jessica włożyła Harremu rękę pod koszulkę, a on zamiast zwrócić jej  uwagę, uśmiechnął się.
- Ty! Młoda! Zwolnij troszkę! – upomniał ją Liam.
- Tak wiem, też byś chciał, ale nie wypada rozpraszać kierowcy podczas jazdy. – mruknęła zalotnie. Mimowolnie się zaśmiałem. Była wygadana. Mistrzyni ciętej riposty!
Dojechaliśmy pod nasz dom. Dobrze, bo Jess mało brakowało, a rozebrała by mnie i Stylsa. Szczerze mówiąc, jakoś mi to nie przeszkadzało.
Wyciągnęliśmy dziewczynę z samochodu.
- Ja chcę zatrąbić! – wrzasnęła i zaczęła się wyrywać.
- Jutro! – powiedział Niall.
- Obiecujesz? – zapytała robiąc minę niewiniątka.
- Tak.
Wprowadziliśmy ją do domu. Louis wybiegł z salonu na korytarz. Był czerwony ze złości.
- Co ci odpierdoliło?! – wrzeszczał.
- Nie nadymaj się tak, bo ci koszula na brzuchu pęknie – powiedziała spokojnie Jessica. Louis aż kipiał ze złości. Dziewczyna objęła mnie mocno – Śpisz dzisiaj ze mną, przystojniaku? – zamruczała. Kurde, nie wiedziałem co odpowiedzieć. Louis wytrzeszczył oczy.
- Ona tak cały czas – powiedział Liam.
- Liam zaprowadź ją do siebie, proszę. – Payne bez słowa zarzucił sobie rękę Jess na szyję i zaczął ją prowadzić w stronę schodów.
- Wiesz, jak ja cię kocham! – powiedziała do Liama, gdy zaczęli wspinać się po schodach – Ale mógłbyś się wykąpać, bo jebie od ciebie piwem!

Kurde, wybaczcie! Miało być wczoraj, ale musiałam iść na trening
Zbilżające się mistrzostwa polski -.-
Spóźniony ten rozdział i nie podoba mi się, 
ale nic innego wymyślić nie mogłam!
Komentujcie, bo komentarze mobilizują do pracy!

Pozdrawiam ArinStreal <3