Zszedłem na dół. Wyszedłem za zewnątrz wdychając powietrze, pachnące
świerkami. Niebo usiane było złocistymi gwiazdami. Z budynku dochodziło
dudnienie muzyki. Na ławce siedziała Diana. Bawiła się telefonem, grając w
jakąś bezsensowną grę. Uśmiechnąłem się do siebie. Ona nawet się nie domyślała,
że ją obserwuje. Nie miała na tyle wyczulonych zmysłów. Wyszczerzyłem się
jeszcze bardziej. Nie był bym Simhsonem gdybym nie wykorzystał takiej sytuacji.
Cicho podszedłem do niej od tyłu. Złapałem ją za włosy i odchyliłem jej
głowę do tyłu.
- Ałaa. – pisnęła łapiąc minie obiema rękami na dłoń. – Puszczaj
idioto!
- Gdzie są twoi bracia? – zakpiłem. Spojrzała mi głęboko w oczy. Była
wściekła. Czułem jej mocny zapach. Każda młoda wampirzyca pachnie tak ponętnie,
a jednak jej zapach był wyjątkowy. Pachniała jak owocowa guma do żucia.
- Puszczaj bydlaku. – szarpała się bardziej niż Bianka. Wiedziałem, że
jeśli teraz ją puszczę połamie mi ręce.
Jej matka jest zapewne najgroźniejszą kobietą jaką znam. Mojemu bratu o
mało nie rozgniotła głowy, gdy wdał się w bójkę z Toliverem. Ja miałem mały
zatarg z Markusem. To było chyba w
czwartej klasie podstawówki. Popodbijaliśmy sobie wtedy oczy. Musiałem zmienić
szkołę.
- Jakoś nikt nie występuje w twojej obronie. – wysunąłem kły i
uśmiechnąłem się upiornie. Szarpnęła się mocno. W moją stronę poleciało jeszcze
parę epitetów, których powtarzać nie wypadać. Jej bursztynowe oczy był pełne
złości.
- Puść ją! – z mroku wyszedł Markus. Miał wysunięte kły. Jego przewaga
polegała na tym, że ja miałem jedną parę ostrych i długich kłów, a on miał dwie
tyle, że krótsze. Szarpnąłem Dianę mocno za włosy, aż pisnęła. – Jesteś głuchy?
Mam ci z dupy nogi powyrywać?
- Nie trzeba. – uśmiechnąłem się do niego. Oboje mieliśmy po
osiemnaście lat, ale zawsze wydawało mi się, że jestem o lata świetlne
mądrzejszy.
- Puszczaj ją?! – warknął.
- Co jeśli odmówię?! – miałem ochotę się z kimś pobić. Markus był
idealnym kandydatem. W odpowiedzi na moje pytanie prychnął jak rozwścieczony
kotek. – W takim razie podejdź i zmuś mnie do tego bym ją puścił.
Szarpnąłem Dianę jeszcze raz. Krzyknęła cicho. Widziałem jak łza spływa
jej po policzku. Nic dziwnego. Chyba każda laska ryczała by, gdyby ktoś z taką
siłą szarpał ją za kudły.
Zawsze byłem brutalny. W szkole nikt nie śmiał do mnie podskakiwać. Nie
wliczając Alexa, Markusa i tych krwiożerczych Klonów.
- Dość! – z mroku wyszedł Toliver. – Puść ją Quin. Chyba, że chcesz
stracić wszystkie palce.
Kurwa! Szkoda, że przylazł. Z nim wolałem nie zadzierać.
- Wieczna wojna trwa. – z za drzewa wyszedł Nicolas. Mój starszy brat
był o rok starszy od Tolivera. Stanął koło mnie i posłał Andrewsą wściekłe
spojrzenie. – Wszystkie chwyty dozwolone. Czy to nie twoje słowa?
- Nie obracaj kota ogonem! – syknął.
- Ha ha. Oj Toliver. Jesteście tak opiekuńczy dla swojej siostry. Co
byś cie zrobili gdyby musiała zostać jedną z Simphsonów? – Nicky spojrzał na
nich swoimi czerwonymi oczami. Uśmiechnąłem się na myśl, że tak ślicznotka
mogła by być moja, ale mógł mieć na myśli siebie.
Toliver napiął wszystkie mięśnie.
- Puśćcie Dianę! – warknął.
- Dobra. – Nicolas spojrzał na mnie. – Puść ją. Kiedy indziej ją
dorwiesz.
Markus ostatkiem sił powstrzymywał się przed tym by się na mnie nie
rzucić. Pochyliłem się nad rozzłoszczoną Dianą i pocałowałem ją w usta,
wciskając język głęboko do jej gardła. Pocałunek był długi i o dziwo przyjemny, pomimo nietypowej
pozycji. Diana ostatkiem sił starała się odsunąć ode mnie, choć wiedziała, że to nie ma sensu. Przygryzłem delikatnie jej
górną wargę.
- Do zobaczenia skarbie. – zakpiłem z niej i puściłem jej włosy.
- Ty pojebańcu. – Toliver trzymał Markusa. Ten za wszelka ceną chciał
mnie zabić. – Dorwę cię.
- Nie zaprzeczam. – uśmiechnąłem się. Spojrzałem na Dianę która
masowała się po głowie. Zrobiłem krok w tył.
W ułamku sekundy wraz z Nicolasem zniknąłem w czeluściach lasu, biegnąc
w stronę naszej willi.
DIANA
Jak on w ogóle śmiał! To okropne i odrażające! Nadal zbiera mi się na
wymioty. Przecież… ale… PO CO ON TO ZROBIŁ?! Jaki miał w tym cel? Najpierw
wytargał minie za włosy, a zaraz po tym całuje mnie namiętnie. Co za
nienormalny człowiek! Eee… no dobra. Co za nienormalny WAMPIR.
- Nic ci nie jest? – Markus usiadł koło mnie na ławce. Otoczył mnie
opiekuńczo ramieniem i pogładził po obolałej głowie.
- Nie, nic. – odparłam cicho. Czułam jak przewraca mi się w żołądku. –
Możemy już wracać do domu?
- Zabiorę cię. – Toliver stał za mną. – Oni niech jeszcze zostaną.
- Nie! Ja jadę z wami! – Markus wstał energicznie, aż coś strzeliło mu
w kolanie.
- Zostań z braćmi. Dam sobie radę sam. – Toliver starał się wyglądać na
spokojnego, ale wiedziałam, że w środku ma ochotę rozszarpać Simphsonów.
Markus nie wdawał się w dalszą rozmowę. Pocałował mnie delikatnie w
czoło i wrócił na dyskotekę
- Chodź. Samochód zaparkowałem za rogiem. – odetchnęłam z ulgą.
Nareszcie coś pocieszającego! Wstałam powoli z ławki i podeszłam do Tolivera.
Piekły mnie powieki. W kącikach oczu zbierały się łzy. Byłam taka
upokorzona! JAK ONA ŚMIAŁ MNIE TAK POTRAKTOWĆ?!
Próbowałam się uspokoić, nie dać po
sobie poznać w jakim stanie jestem.
Zawsze myślałam, że jestem silna. Sądziłam, że poradzę sobie ze
wszystkim. Myślałam, że po treningu mojej mamy, jestem w stanie się obronić. Quin uświadomił
mi tego wieczoru, że nie mam z nim szans. Czułam, że ma nade mną fizyczną i
psychiczną przewagę. Dwa razy jednego wieczoru miał okazję, żeby mnie zabić. I
za drugim razem pewnie by to zrobił, gdyby nie Markus.
- Nie przejmuj się. – Toliver złapał mnie za rękę i uścisnął ją mocno.
– Nic się nie stało.
- No, ale mogło! – po policzku spłynęła mi gorąca łza. Nie wytrzymałam.
– Przeze mnie mogło dojść do poważnej bójki. A wszystko przez to, że byłam nie
ostrożna.
- Przestań! Nic się nie stało. – Doszliśmy do czarnego BMW, którym
jeździł Toli. Otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam pospiesznie.
Toliver zajął miejsce za kierownicą.
- No to jedziemy. – powiedział radośnie.
To taki fragment mojej książki. Jeszcze dzisiaj wieczorem pojawi się rozdział
Miłego czytania i zapraszam na blog mój i Kati.
taniec-i-one-direction.blogspot.com
Wow świetne... Hehe mam nadzieję, że uda Ci się wydać książkę. Też pisalam.książkę o wampirach
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno, masz niesamowity talent! Jeśli kiedyś wydasz tą książkę będę pierwszą osobą, która ją kupi! :D Trzymam kciuki ^^
OdpowiedzUsuń