***Oczami Nialla***
Siedziała skulona na kanapie szarpiąc za frędzelki
małej poduszki. Wyglądała, jak mała dziewczynka, której zginął ulubiony
pluszak. Słone stróżki łez płynęły po jej rumianych policzkach.
Siedziałem naprzeciwko niej i nie wiedziałem co zrobić.
Jak pocieszyć dziewczynę, która przeszła tak wiele?! Byłem bezradny. Dopiero co
zaczęło się układać, a już się wszystko spieprzyło. Ona znowu płacze. Louis
biegał z telefonem w ręku i chciał dzwonić na policję. Zayn i Liam starali się
go powstrzymać. Jess wyraźnie powiedziała, że nie chce glin. Wszyscy
uszanowaliśmy jej decyzję… no może nie wszyscy. Louis nadal obstawał przy swoim.
Harry przeszukiwał podwórko. Bawił się CSI, ale
rozumiem go. Czuje się bezradnie więc robi co może. A przyznajmy się – nie wiele
może.
- Na co niby mamy czekać?! – krzyczał Louis
- Ona nie chce! – Liam też był podenerwowany.
- Louis uspokój się! Krzykiem niczego nie wskórasz! Idź
do Jess, ona potrzebuje wsparcia – Zayn po raz pierwszy gadał do rzeczy.
Zazwyczaj olewał poważne sprawy i żartował z nich. Tym razem wziął wszystko na
poważnie.
- Ja… nie mam już siły
- Rozumiemy to – pocieszał Liam Louisa.
- Podjąłem decyzję. Zabieram Jessicę do polski. W
Londynie spotkały ją same złe rzeczy. Nie pozwole by dalej cierpiała –
powiedział cicho Louis.
- A co z zespołem?! – zapytał Zayn.
- To koniec. Jak mam być w zespole, skoro będzie nas
dzielić morze?
- Może jeszcze się wszystko ułoży – Liam był
podenerwowany.
- Co się ułoży?
***Oczami Liama***
On chciał ją zabrać. Już pieprzyć ten cholerny zespół!
Nie pozwolę zabrać sobie Jess. Zrozumiałem, że ja kocham. Chyba od początku tak
było. Pomimo tego, że się nie dogadaliśmy czułem, że jest mi bliska.
Wiem, że Zayn czuje podobnie. To widać i nie podoba mi
się to. Nie dam się spławić. Zrobię wszystko, żeby została. Jeśli się nie uda,
wyjeżdżam z nią.
- Nie możesz tak po prostu wyjechać! Zostawisz nas?! –
zapytał Harry stając w drzwiach kuchennych.
- Jess jest najważniejsza.
- Skoro jestem najważniejsza, to powinieneś spytać mnie
o zdanie – za Harrym stała Jessica. Była blada. Oczy miała podkrążone. Nialler
był tak samo zmartwiony, jak my.
- Jess! Wiem, że nie chciałaś tu przyjeżdżać, a ja cię
do tego zmusiłem… - Zaczął Lou, ale Jessica nie pozwoliła mu skończyć.
- A teraz ja nie chcę stąd wyjeżdżać! – powiedziała zaskakując
nas wszystkich. – Już się przyzwyczaiłam
do tego miejsca. Nie chce przyzwyczajać się od nowa, w której szufladzie są
widelce i w której szafce jest mąka.
Łza spłynęła po gładkim policzku zostawiaj mokry ślad.
Niall przytulił ją, a ona odwzajemniła gest. Coś zakuło mnie w okolicy serca.
Przytulił ją i to niby nic nie znaczy, ale… nie ważne.
- Idę spać – oznajmiła cicho – Jestem zmęczona.
- Odprowadzę cię – powiedział Niall.
Odeszli.
Ja również poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na
łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Dzisiaj tak wiele się wydarzyło. Miałem
dość, padałem na pysk.
Zadzwonił telefon. Niechętnie odebrałem.
- Cześć Liam – Bożee, akurat w takiej chwili musiała
dzwonić Daniell.
- No… - na żadną inną odpowiedź nie było mnie stać.
- Wiesz muszę ci coś ważnego powiedzieć…
- Czekam…
- To koniec – może gdyby sytuacja była inna to bym się
przejął. Niestety ja już też miałem dość tego związku. Dan mnie olewała.
- Ok. Spoko. To wszystko? – powiedziałem zmęczony
kładąc się i wciskając głowę w poduszkę.
- Nie przejąłeś się?! – krzyknęła do słuchawki.
- Nie dziś, powodzenia w dalszym życiu –
rozłączyłem się.
Jakoś nie miałem ochoty na dalszą rozmowę.
Kochałem ją, ale to już przeszłość. Od dawna wszystko się psuło. W końcu
musiało się skończyć.
Wstałem nie spiesznie i wyszedłem na balkon.
Siedziała tam Jess. Usiadłem obok niej.
- Nie śpisz? – zapytałem. Pokiwała przecząco
głową.
- Jakoś nie mogę. A ty? Wyglądasz na
przemęczonego
- Dziewczyna ze mną zerwała – powiedziałem
obojętnie.
- Przykro mi
- A mi nie. Czułem, że już długo razem nie
będziemy. Daniell zaczęła mnie ignorować. – czułem, że mogę jej powiedzieć
wszystko. Ona mnie wysłucha i nie wyśmieje. Jess była inna niż wszystkie. –
Nasze kontakty ochłodziły się.
- Czasem tak jest. Para myśli, że to miłość na
zawsze, a tak naprawdę – spojrzała na mnie zielonymi oczyma – powinni się
cieszyć, że wytrzymali aż tak długo.
Między nami zapanowała cisza. Nie była
krępująca, przynosiła ukojenie. Siedziałem patrząc na jej spokojną twarz.
- Dlaczego nie chcesz wrócić do Polski?
- Bo nie chce kończyć Louisa kariery. Bądźmy
szczerzy – on nie chce stąd wyjeżdżać.
- Ale chce twojego dobra …
- Wiem – przytuliła się do mnie, głowę
przyciskając do mojego torsu. – Ale ja nie będę szczęśliwa, kiedy on będzie się
smucił.
- Jesteś taka inteligentna. – powiedziałem z podziwem.
- Dzięki za komplement. Czasem myślę, że nikt
nie widzi tego jaka jestem, tylko to jak wyglądam. Nawet nie wiesz, jak to
denerwuje – powiedziała cicho – To, że jestem blondynką nie znaczy, że jestem
głupia. Nienawidzę stereotypów. One potrafią zrujnować życie.
- Zgadzam się z tobą. Też mnie denerwuje, gdy
ludzie patrzą na to, że jestem sławny. Dziewczyny lecą na moją kasę. –
westchnąłem – Z Daniell nie martwiłem się o to, że jest łakoma na pieniądze.
Jej ich nie brakowało.
- Jesteś porządnym chłopakiem, znajdziesz
kogoś, kto to doceni. – uśmiechnęła się do mnie blado.
- Mam nadzieję.
Lekki wiatr delikatnie owiewał nasze twarze.
Czułem błogi spokój. Zasnąłem.
***Oczami Jess***
Obudziłam się o brzasku przytulona do Liama.
Wstałam po cichutku i zostawiłam go samego na balkonie. Wyjęłam z szafy ugrania
i poszłam wziąć prysznic. Odkręciłam wodę i weszłam pod natrysk. Namoczyłam
włosy i namydliłam ciało kokosowym płynem. Uwielbiam kokos i cynamon.
Drzwi do łazienki otworzyły się. Stanął w nich
zaspany Harry.
- Aaaa! – krzyknęłam.
- Sory! – wrzasnął Harry potykając się i
upadając na płytki. Prędko wyczołgał się z łazienki i zatrzasnął drzwi. Po
chwili zaczęłam się śmiać.
Opłukałam się i wyszłam spod prysznica. Ubrałam
się w to.
Zeszłam na dół. Przy stole siedział Harry.
Spojrzał na mnie i zarumienił się.
- Cześć Harry. Coś ty taki czerwoniutki? –
zapytałam rozbawiona.
- Sory, że wlazłem ci do łazienki, jak się kąpałaś…
- E tam! – machnęłam ręką – Bardzo boli dupa
po upadku?
- A jeśli powiem, że bardzo to dostanę
buziaczka?! – zapytał rozbawiony.
- W dupę?! – zapytałam ździwiona.
- Nieee! W policzek – nastawił policzek.
- No dobra. – cmoknęłam go delikatnie i
poszłam do salonu oglądać nudny film.
Po długiej nieobecności powracam :D
Miłego czytania. I mam pytanie.
Czy chcecie konkurs? Mogę zrobić.
Super ,rozdział jak wszystkie .! :D
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału ;*
ŚWIETNY ROZDZAIŁ *_*
OdpowiedzUsuńCałuś w dupę tsa :D
CZEKAM NA NN :*
Geeeeeeeenialny *.* Nic dodać, nic ująć :) świetnie piszesz :] przepraszam że z anonima ale coś konto mi nie chce się załadować ;c http://onedirectionthexfactor2010.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny rozdział c:
OdpowiedzUsuńcałus w dupę zawsze spoko :D
jeśli chcesz to możesz zrobić konkurs ^^
czekam na nn <3
iwanttodieforonedirection.blogspot.com
awwww świetny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńKonkurs? Ok, tylko nie taki z polubieniem bloga na facebooku bo nie mam :)
OdpowiedzUsuń