sobota, 30 marca 2013

Kocham was :*

Mam już ponad 3 ooo wyświetleń! Nie wierzę! Zakładając bloga nie sądziłam, że tyle osób tu wpadnie. I do tego z tak wielu krajów!


Wykres najpopularniejszych krajów wśród przeglądających bloga
WpisLiczba wyświetleń
Polska
2744
Wielka Brytania
95
Stany Zjednoczone
64
Niemcy
23
Francja
6
Białoruś
3
Grecja
1
Indonezja
1
Rumunia
1
Rosja
1



Dziękuję wam za wszystko! Dzisiaj jestem tak szczęśliwa, że chyba dodam nowy rozdział, albo fragment mojej książki


KOCHAM WAS :)

środa, 27 marca 2013

#14# Wracamy!


***Oczami Nialla***

Siedziała skulona na kanapie szarpiąc za frędzelki małej poduszki. Wyglądała, jak mała dziewczynka, której zginął ulubiony pluszak. Słone stróżki łez płynęły po jej rumianych policzkach.
Siedziałem naprzeciwko niej i nie wiedziałem co zrobić. Jak pocieszyć dziewczynę, która przeszła tak wiele?! Byłem bezradny. Dopiero co zaczęło się układać, a już się wszystko spieprzyło. Ona znowu płacze. Louis biegał z telefonem w ręku i chciał dzwonić na policję. Zayn i Liam starali się go powstrzymać. Jess wyraźnie powiedziała, że nie chce glin. Wszyscy uszanowaliśmy jej decyzję… no może nie wszyscy. Louis nadal obstawał przy swoim.
Harry przeszukiwał podwórko. Bawił się CSI, ale rozumiem go. Czuje się bezradnie więc robi co może. A przyznajmy się – nie wiele może.
- Na co niby mamy czekać?! – krzyczał Louis
- Ona nie chce! – Liam też był podenerwowany.
- Louis uspokój się! Krzykiem niczego nie wskórasz! Idź do Jess, ona potrzebuje wsparcia – Zayn po raz pierwszy gadał do rzeczy. Zazwyczaj olewał poważne sprawy i żartował z nich. Tym razem wziął wszystko na poważnie.
- Ja… nie mam już siły
- Rozumiemy to – pocieszał Liam Louisa.
- Podjąłem decyzję. Zabieram Jessicę do polski. W Londynie spotkały ją same złe rzeczy. Nie pozwole by dalej cierpiała – powiedział cicho Louis.
- A co z zespołem?! – zapytał Zayn.
- To koniec. Jak mam być w zespole, skoro będzie nas dzielić morze?
- Może jeszcze się wszystko ułoży – Liam był podenerwowany.
- Co się ułoży?

***Oczami Liama***

On chciał ją zabrać. Już pieprzyć ten cholerny zespół! Nie pozwolę zabrać sobie Jess. Zrozumiałem, że ja kocham. Chyba od początku tak było. Pomimo tego, że się nie dogadaliśmy czułem, że jest mi bliska.
Wiem, że Zayn czuje podobnie. To widać i nie podoba mi się to. Nie dam się spławić. Zrobię wszystko, żeby została. Jeśli się nie uda, wyjeżdżam z nią.
- Nie możesz tak po prostu wyjechać! Zostawisz nas?! – zapytał Harry stając w drzwiach kuchennych.
- Jess jest najważniejsza.
- Skoro jestem najważniejsza, to powinieneś spytać mnie o zdanie – za Harrym stała Jessica. Była blada. Oczy miała podkrążone. Nialler był tak samo zmartwiony, jak my.
- Jess! Wiem, że nie chciałaś tu przyjeżdżać, a ja cię do tego zmusiłem… - Zaczął Lou, ale Jessica nie pozwoliła mu skończyć.
- A teraz ja nie chcę stąd wyjeżdżać! – powiedziała zaskakując nas wszystkich.  – Już się przyzwyczaiłam do tego miejsca. Nie chce przyzwyczajać się od nowa, w której szufladzie są widelce i w której szafce jest mąka.
Łza spłynęła po gładkim policzku zostawiaj mokry ślad. Niall przytulił ją, a ona odwzajemniła gest. Coś zakuło mnie w okolicy serca. Przytulił ją i to niby nic nie znaczy, ale… nie ważne.
- Idę spać – oznajmiła cicho – Jestem zmęczona.
- Odprowadzę cię – powiedział Niall.
Odeszli.
Ja również poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Dzisiaj tak wiele się wydarzyło. Miałem dość, padałem na pysk.
Zadzwonił telefon. Niechętnie odebrałem.
- Cześć Liam – Bożee, akurat w takiej chwili musiała dzwonić Daniell.
- No… - na żadną inną odpowiedź nie było mnie stać.
- Wiesz muszę ci coś ważnego powiedzieć…
- Czekam…
- To koniec – może gdyby sytuacja była inna to bym się przejął. Niestety ja już też miałem dość tego związku. Dan mnie olewała.
- Ok. Spoko. To wszystko? – powiedziałem zmęczony kładąc się i wciskając głowę w poduszkę.
- Nie przejąłeś się?! – krzyknęła do słuchawki.
- Nie dziś, powodzenia w dalszym życiu – rozłączyłem się.                           
Jakoś nie miałem ochoty na dalszą rozmowę. Kochałem ją, ale to już przeszłość. Od dawna wszystko się psuło. W końcu musiało się skończyć.
Wstałem nie spiesznie i wyszedłem na balkon. Siedziała tam Jess. Usiadłem obok niej.
- Nie śpisz? – zapytałem. Pokiwała przecząco głową.
- Jakoś nie mogę. A ty? Wyglądasz na przemęczonego
- Dziewczyna ze mną zerwała – powiedziałem obojętnie.
- Przykro mi
- A mi nie. Czułem, że już długo razem nie będziemy. Daniell zaczęła mnie ignorować. – czułem, że mogę jej powiedzieć wszystko. Ona mnie wysłucha i nie wyśmieje. Jess była inna niż wszystkie. – Nasze kontakty ochłodziły się.
- Czasem tak jest. Para myśli, że to miłość na zawsze, a tak naprawdę – spojrzała na mnie zielonymi oczyma – powinni się cieszyć, że wytrzymali aż tak długo.
Między nami zapanowała cisza. Nie była krępująca, przynosiła ukojenie. Siedziałem patrząc na jej spokojną twarz.
- Dlaczego nie chcesz wrócić do Polski?
- Bo nie chce kończyć Louisa kariery. Bądźmy szczerzy – on nie chce stąd wyjeżdżać.
- Ale chce twojego dobra …
- Wiem – przytuliła się do mnie, głowę przyciskając do mojego torsu. – Ale ja nie będę szczęśliwa, kiedy on będzie się smucił.
- Jesteś taka inteligentna. – powiedziałem z podziwem.
- Dzięki za komplement. Czasem myślę, że nikt nie widzi tego jaka jestem, tylko to jak wyglądam. Nawet nie wiesz, jak to denerwuje – powiedziała cicho – To, że jestem blondynką nie znaczy, że jestem głupia. Nienawidzę stereotypów. One potrafią zrujnować życie.
- Zgadzam się z tobą. Też mnie denerwuje, gdy ludzie patrzą na to, że jestem sławny. Dziewczyny lecą na moją kasę. – westchnąłem – Z Daniell nie martwiłem się o to, że jest łakoma na pieniądze. Jej ich nie brakowało.
- Jesteś porządnym chłopakiem, znajdziesz kogoś, kto to doceni. – uśmiechnęła się do mnie blado.
- Mam nadzieję.
Lekki wiatr delikatnie owiewał nasze twarze. Czułem błogi spokój. Zasnąłem.

***Oczami Jess***

Obudziłam się o brzasku przytulona do Liama. Wstałam po cichutku i zostawiłam go samego na balkonie. Wyjęłam z szafy ugrania i poszłam wziąć prysznic. Odkręciłam wodę i weszłam pod natrysk. Namoczyłam włosy i namydliłam ciało kokosowym płynem. Uwielbiam kokos i cynamon.
Drzwi do łazienki otworzyły się. Stanął w nich zaspany Harry.
- Aaaa! – krzyknęłam.
- Sory! – wrzasnął Harry potykając się i upadając na płytki. Prędko wyczołgał się z łazienki i zatrzasnął drzwi. Po chwili zaczęłam się śmiać.
Opłukałam się i wyszłam spod prysznica. Ubrałam się w to.
Zeszłam na dół. Przy stole siedział Harry. Spojrzał na mnie i zarumienił się.
- Cześć Harry. Coś ty taki czerwoniutki? – zapytałam rozbawiona.
- Sory, że wlazłem ci do łazienki, jak się kąpałaś…
- E tam! – machnęłam ręką – Bardzo boli dupa po upadku?
- A jeśli powiem, że bardzo to dostanę buziaczka?! – zapytał rozbawiony.
- W dupę?! – zapytałam ździwiona.
- Nieee! W policzek – nastawił policzek.
- No dobra. – cmoknęłam go delikatnie i poszłam do salonu oglądać nudny film.


Po długiej nieobecności powracam :D
Miłego czytania. I mam pytanie. 
Czy chcecie konkurs? Mogę zrobić. 

czwartek, 14 marca 2013

#13# Skąd to masz?!


Wstałam z łóżka. Od razu poszłam do łazienki. Musiałam się ogarnąć, bo nie wyglądałam dobrze. Podkrążone oczy, blada skóra. Nie wyspałam się. Ubrałam się w to i zeszłam na dół. W kuchni krzątał się Niall. Hmmm… po kuchni to za wiele powiedziane. Tylko dupa wystawała mu z lodówki.
- Niall… - powiedziałam stając obok niego. Przestraszony podniósł się i uderzył głową o przeszkloną półkę w lodówce. Jajko poturlało się o niej i wylądowało na nodze chłopaka. Zaczęłam się śmiać. Niall popatrzył na mnie złowrogo.
Wyjęłam z szafki miseczkę i nasypałam płatków czekoladowych. Zalałam je zimnym mlekiem i usiadłam do stołu. Przeglądając gazetę łyżka machinalnie kursowała od miski do moich ust.
Zjadłam i poszłam do swojego pokoju. Z biurka wyjęłam kartkę i zaczęłam bazgrolić. I tak, nie miałam nic innego do roboty.
Zarysowałam dwadzieścia kartek. Dwadzieścia! Sama nie wierzyłam, że jestem do tego zdolna. Nie zwracałam uwagi na to co się dzieje dookoła. I to był mój błąd.
- Masz wielki talent! – Harry oparł podbródek o moją głowę. Wziął do ręki jeden z obrazków i zaczął go oglądać.
- Wcale, że nie! – Próbowałam wyrwać mu z dłoni kawałek papieru, ale jednak był silniejszy, szybszy i… wyższy. Mruczałam przekleństwa pod nosem.
Zarzuciłam mu ręce na szyję. Zdziwił się, ale nie zareagował. Zbliżyłam się do niego i zaczęłam mówić słodkim głosikiem.
- Harry… oddaj
- Co ja z tego będę miał – zapytał z figlarnym uśmiechem.
- No wi…
Nie zdążyłam dokończyć. Wpił się w moje usta wpychając język między wargi. Byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam co robić. Tak nie miało być, ale przyznam – przyjemnie. Całował nieziemsko. Nogi się pode mną ugięły. Stałam się wiotka i uległa.
- Masz może jeszcze… u lala… - gwizdnął Zayn. Odskoczyłam od Hazzy. Poczułam, jak fala gorąca zalewa moje policzki. Zayn patrzył raz na mnie, raz na Stylsa. – To ja może nie będę przeszkadzał.
Wycofał się z pokoju. Usiadłam przy biurku i wbiłam wzrok w ostatnią, pusta kartkę papieru. Harry wyszedł z pokoju, a ja odetchnęłam z ulgą.

***Zayn***

Ale miałem nerwa! Jeśli ktoś się mnie zapyta, jak to jest zobaczyć swoją miłość całującą się z najlepszym przyjecie len, to opisze mu to całą gamą przymiotników. Poszedłem do swojego do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Zdawałem sobie sprawę z tego, że Jessica podoba się nie tylko mi, ale też Liamowi, Harremu i Niallowi.
Położyłem się na łóżku i włączyłem laptopa. Zacząłem przeglądać serwisy plotkarskie. Miałem ochotę rozwalić ten przeklęty komputer.
„ Nowa dziewczyna Harrego Stylsa?! Czyżby, piękna blondynka była wybranką jego serca?!”
Zdjęcia przyprawiły mnie o ból głowy. Nie miałem ochoty ich oglądać! Nie chodziło mi wyłącznie o zdjęcia.
Ubrałem się i wyszedłem z domu. Po ci miałem tam siedzieć?! Żeby ciągle o niej myśleć?! Nie dziękuję!
Poszedłem do parku. Niby oklepany scenariusz, ale gdzie miałem iść. Usiadłem na ławce przy fontannie i patrzyłem, jak krystalicznie czysta woda wytryskuje z rzeźby syreny. Uspokoiłem się nieco, ale nadal nie mogłem zapomnieć.
Siedziałem w tym parku dopóki ciemność nie ogarnęła wszechobecnej zieleni. Ruszyłem w drogę powrotną do domu. Nie miałem ochoty na spotkanie z fankami. Nie teraz!

***W domu***

- Ja chcę Harrego Pottera! – wrzeszczał Hazza.
- Oglądamy „Zieloną Milę”! – sprzeczał się z nim Louis.
Wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie.
- Gdzie ty byłeś?! – krzyknął Liam – Martwiliśmy się!
- No i co w związku?! – zapytałem.
- Mogłeś chociaż powiedzieć, dokąd idziesz! – krzyknął Harry.
- Akurat ciebie nie powinno to obchodzić! Masz Jess?! Nią się zajmij! Ode mnie wara!
- Zaraz! Jak to ma Jess?! – krzyknął Louis – Jeśli tknąłeś ją jednym palcem, to urwę ci łep przy samej dupie! – odgrażał się Stylsowi.
- Spokojnie! – Hazza chciał załagodzić sytuację, ale kiepsko mu to szło.
- No tak! A to, że się z nią całowałeś, to nic nie znaczyło?! – zapytałem.
- Dajcie spokój! Nie jest małą dziewczynką, a ja nie zrobiłem jej krzywdy!
- Zabiję! Uduszę! Urwę przyrodzenie! – wściekał się Lou
- Tylko ją pocałowałem! Nie poszedłem z nią do łóżka!
- DOŚĆ! – zakończył nasz spór Liam – Jeśli Jess się na to zgodziła, to nie macie o co się wściekać! Dajcie spokój. Harry ma racje – nie jest dzieckiem i może decydować o sobie.
Zadudniły kroki na schodach. Do salony wpadła rozwścieczona Jess.
- Rozumiem, że źli jesteście za moje kawały, ale żeby mi takie cos robić – warknęła.
- O co chodzi? – zapytałem.
- Nie wiem, który to, ale mnie to nie bawi!
- No powiedz wreszcie! – ponaglił ją Niall.
- O to! – rzuciła nam pod nogi czerwony gorset i pończochy samonośne. Myślałem, że udławię się własną śliną. Zagotowało się we mnie. – Rozumiem, że to taki wiek. Same zboczone myśli, ale żeby takie coś?!
- Jess, to nie my. – powiedział poważnie Liam. Mina jej na chwilę zrzedła. Po chwili ciszy wybuchła śmiechem.
- Prawie się wam udało mnie nabrać! – powiedziała rozbawiona.
- My nie żartujemy – powiedziałem.
- Jaki nie wy to kto? – zapytała przerażona – Nikogo więcej tutaj nie było!
- Skąd to masz?! – zapytał Liam
- Było… w paczce… na moim łóżku – rozpłakała się – Razem z czerwoną karteczką.
Louis pobiegł na górę. Ruszyłem za nim potykając się o własne stopy. Serce waliło mi, jak oszalałe. Ktoś był u nas w domu. Chce czegoś od Jessicy.
Louis wpadł do pokoju i czekoladowych ścianach. Na łóżku leżało pudło. Białe z czerwoną kokardą. Obok niego leżała karteczka. Louis rozejrzał się po pokoju. Nic nie wzbudzało większych podejrzeń. Podszedłem do łóżka i przeczytałem napis na karteczce.
„Ubierzesz to dla mnie!” Ścisnęło mi gardło. Myślałem, że się uduszę.
- Balkon – powiedział cicho Louis. Oszklone drzwi były otwarte. Śnieżno biała firanka powiewała niesiona podmuchami letniego wiatru.
- Myślisz, że ktoś wszedł tu przez balkon – Spojrzałem na ślady błota przy wejściu.
- Jakiś zboczeniec pcha się do mojej kuzynki – jęknął Tomilson – Oskalpuje gnoja!


Poważnie zastanawiam się nad zawieszeniem bloga
Coraz mniejsza liczba komentarzy, skutkuje brakiem chęci do pisania :(

niedziela, 3 marca 2013

#12# Mam na imiel Zayn


Szliśmy w ciszy. Obcasy stukały o Londyński bruk. Co chwilę zerkałam na Liama, który szedł zamyślony. Nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę. Cisza stawała się krępująca, a ja nie umiałam jej przerwać.  Właściwie nie wiem, czemu poszliśmy na ten spacer.
- Piękna pogoda – zaczął patrząc w niebo.
- Serio?! – zaśmiałam się – Będziemy o pogodzie rozmawiać! – zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
- O czym mam z tobą rozmawiać, skoro nawet mnie nie lubisz?
- Liam, może nasza znajomość zaczęła się burzliwie, ale nie jest tak, że cię nie lubię. – powiedziałam zażenowana – Zdenerwowały mnie twoje wywody. Palę i nie przestanę palić.
- Ale dlaczego? – zapytał.
- Bo palenie mnie odpręża. Palę od dobrych paru lat. Nie potrafiła bym przestać. A tak w ogóle – zrobiłam maślane oczka – Kupisz mi fajki?
- Pojebało cię! – burknął.
- O jaaa! – krzyknęłam – Liam… Liam… jak ty masz na nazwisko?
Przystanął i uderzył się z otwartej dłoni w czoło.
- No co?! Nie mam pamięci do nazwisk!
- Payne! – krzyknął śmiejąc się.
- No właśnie! – zaśmiałam się.
Szliśmy śmiejąc się i rozmawiając. Zapomniałam o tym, że nie darzyłam go sympatią. Jak się wyluzował, to przypominał po części Kubsona. Był zabawny, ale patrzył dorośle na świat.
Spacerowaliśmy ulicami miasta. Spojrzałam na London Eye. Wyglądało tak majestatycznie, że na samą myśl o nim zrobiło mi się niedobrze. Liam to zauważył.
- Boisz się? Masz lęk wysokości
- Mam – powiedziałam wpatrując w kapsuły.  
- Idziemy. Zobaczysz Londyn z góry.
Nie zdążyłam zaprotestować, a już siedziałam w jednej z kapsuł. Liam stał na krawędzi patrzył przez szybę. Wbijałam paznokcie w plastikowe siedzenie pozostawiając na nim ślady czerwonego lakieru.
- No podejdź – zachęcił mnie gestem Payne. Pokiwałam przecząco głową. – No chodź – Odsunęłam się od niego.
Podszedł do mnie i siłą podprowadził do szyby. Plecami przywarłam do jego torsu. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie spojrzałam w dół. Za bardzo się bałam.
- Liam, puść mnie! – prosiłam.
- Spójrz tylko! Ja cię trzymam. Nigdy cię nie puszczę!
Po jego słowach poczułam się jakby… bezpieczniejsza. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Spojrzałam na cudownie miasto. Zaparło mi dech w piersiach. Tym razem jednak nie ze strachu, a z zachwytu. Polska też jest piękna. Kocham Nysę. Ten rynek i skatepark, ale to nie jest to samo co Londyn. Patrzyłam na Big Ben. Zegar na wieży wskazywał 16:30.  Popatrzyłam na Liama. Wyglądał na smutnego.
- Cos się stało? – zapytałam
- Nie układa mi się z dziewczyną – zwierzył się. Westchnął ciężko. Obróciłam się przodem do niego, a on wtulił się we mnie. Dziwnie się poczułam. Tak nieswojo, a jednak przyjemnie. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Nie potrafię doradzać! Kiepska w tym jestem. Trwaliśmy tak chwilę. W końcu kapsuła znalazła się na dole. Wysiedliśmy z niej.
- Wracamy już? – zapytałam biorąc go pod rękę. Często tak chodziłam z Kubą po mieście. Liamowi widać to nie przeszkadzało.
- Tak, wracamy – uśmiechnął się.

***Zayn****

-Gdzie oni są? – zdenerwowałem się.
- No powili! Zaraz wrócą! – powiedział Niall. Ja nie mogłem czekać. Byłem cholernie ciekaw co oni robią. Jeśli Liam sprzątnie mi Jess z przed nosa, to urwę mu jaj… nos! Tak, NOS!
Siedziałem w salonie i oglądałem, jaką durną komedię. Harry cieszył się jak głupi. Nie lubię komedii.  Horrory lepsze.

- Haha… Wcale, że się nie boję! – Usłyszałem śmiech Jessicy.
- No to dzięki mnie! – Liam śmiał się równie głośno.
Do salonu weszła Jessica. Usiadła koło mnie. Wzięła do ręki gazetę.
- Co tam czytasz? – zapytałem.
- Artykuł o zdrowych włosach – powiedziała uśmiechając się.
- Nauczysz mnie czegoś po polsku? – zapytałem.
- Polski jest nie przydatnym językiem.
- Ale bardzo ciekawym.
- No dobrze może na oczątek powiedz: KUKUŁKA!
- KU…Ku..Kukclka! – o mało nie połamałem sobie języka! Wredna! – A coś łatwiejszego?
- No to może: Mam na imię Zayn.
- Mam na imiel Zayn – powtórzyłem najdokładniej jak umiałem. Domyśliłem się co to zdanie oznacza.
- Ładnie – pochwaliła mnie uśmiechając się – Mieszkam w Londynie!
- Mieśkam…. Miskam… fuck! – zakląłem. Ona roześmiała się i odłożyła gazetę na stolik. Obróciła się do mnie przodem i powtórzyła powoli.
- Mie- szkam
- Mie-szkam? – powiedziałem nie pewnie.
- Dobrze.
- Mieszkam w Londyni
- No prawie idealnie – zaśmiała się – trochę poćwiczysz i może dogadasz się kiedyś z polakiem.
- Mam wspaniałą i piękną nauczycielkę – puściłem do niej oczko.
Uśmiechnęła się i wyszła. Ja zostałem i zacząłem powtarzać pod nosem dwa zdani, których się nauczyłem. Polski jest trudnym językiem, ale bardzo ładnym. Słowa są takie dźwięczne. Wziąłem laptopa i wyszukałem, jakieś polskie piosenki. Nikt chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem nazwisko Jess pod jednym utworów. Miała śliczny głos. Grała na gitarze i śpiewała. Nie rozumiałem słów, ale czułem, że to piosenka o miłości. Takiej nie spełnionej.
- Co słuchasz? – zapytał Niall z gębą wypełnioną żelkami.
- Jess – powiedziałem obojętnie.
Niall wypluł żelki i zaczął kasłać. Poklepałem go po plecach.
- Pokarz!
Wspólnie wysłuchaliśmy piosenki raz, drugi i trzeci.
Przerwał nam telefon. Poszedłem odebrać.
- Halo
- Witaj Zayn – w słuchawce rozbrzmiał głos Paula. To wróżyło kłopoty, albo robotę.
- Cześć Paul. Czy coś się stało? – zapytałem się niepewnie. Bałem się, że potwierdzi.
- Ależ skąd! Macie galę. Wypadało by, żebyście wyglądali, jak ludzie.
- Idzie z nami kuzynka Lou – powiedziałem i szybko dodałem – nie przyjmujemy odmowy! Pójdzie z nami, albo nie idziemy w ogóle!
- Niech idzie! Ale ma się ładnie ubrać! Jeszcze tylko plotek o jakimś ochlaptusie nam potrzeba!
- Nie mów tak o niej! – warknąłem. Rzuciłem słuchawką i poszedłem się przebrać.

Po godzinie wszyscy byli gotowi, tylko Jess miała opory, żeby iść. Próbowała się wykręcić na miliony różnych sposobów. Na szczęście Niall użył jakiś genialnych argumentów. Zgodziła się!
Majestatycznym krokiem zeszła na dół! Wybałuszyłem oczy! Wyglądał nieziemsko! Harry otworzył usta. Liam podrapał się po głowie patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Nie gapcie się tak, bo się rozmyślę. – skrzyżowała ręce na piersiach.
- Wyglądasz, jak bogini – wyrwało się Harremu. Podzielałem jego zdanie. Na policzkach Jess pojawiły się słodkie rumieńce. Wbiła wzrok w podłogę.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do limuzyny. Jess siadła naprzeciwko mnie. Wstyd się przyznać, ale co chwilę zapuszczałem żurawia w dekolt dziewczyny, a nawet pod rąbek sukienki.
- Przestań! – upomniał mnie Louis.
Limuzyna stanęła. Pierwszy z samochodu wyszedł Niall, za nim Liam. Louis wyszedł tuż za nim. W limuzynie zostałem z zestresowaną Jessicą. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z limuzyny. Stanąłem przed drzwiami i wyciągnąłem rękę w stronę przerażonej dziewczyny.
- Pani pozwoli – podałem jej rękę. Niepewnie wysiała z pojazdu i stanęła obok mnie. Nastawiłem ramię, a ona wzięła mnie pod rękę. Szliśmy powoli. Dziennikarze fotografowali nas i zadawali masę pytań. Ignorowałem to, ale Jess cały czas rozglądała się z przestraszoną miną. Podeszliśmy do Harrego.
Ktoś odciągnął mnie na bok. Jakaś mała dziewczynka poprosiła mnie o autograf. Podpisałem się na kartce. Gdy spojrzałem w stronę Jess zobaczyłem ją z Harry. Stali razem i pozowali do zdjęć. Nie powiem, zdenerwowałem się, ale starałem się tego nie okazywać.

Po dwóch godzinach wróciliśmy do domu. Jess była już zrelaksowana. Rozmawiała z nami swobodnie. Weszliśmy do domu. Byliśmy zmęczeni.
- Idę spać! Dobranoc! – krzyknąłem.


No i jest następny! Wybaczcie, że tak długo!
Ja po prostu nie mam czasu. Mam dużo nadrabiania w szkole.
Ale następny rozdział pojawi się szybciej. 
Mamy już parę rozdziałów,zapraszam!!